niedziela, 22 grudnia 2013

ROZDZIAŁ VI

Charlie

W studio podbiegłam do szafy z instrumentami i wyjęłam starą gitarę basową. Szybko ją nastroiłam i stanęłam na scenie pomiędzy Bradem a Mike'm. Dopiero teraz zobaczyłam, że są zdezorientowani tym, co zrobiłam. Zarumieniłam się.
-No co, czasem tutaj przychodziłam.
-Ale skąd ty wytrzasnęłaś tą gitarę? Ona leżała gdzieś walnięta w garderobie! - nie mógł zrozumieć mojego postępowania Brad.
-No jak tam trochę posprzątałam, to znalazło się kilka instrumentów.
-Porządek? W garderobie? Naszej? - kolejną zszokowaną osobą był Chazz.
-Przepraszam, ale nie potrafię pracować w bałaganie.
-To nauczysz się tak pracować podczas trasy.
-Bennington, nie strasz jej - zaśmiał się Joe.
-Dobra, zaczynamy próbę! - zarządziłam.
Wszystko było ok, aż do momentu, gdy Brad gwałtownie zeskoczył ze sceny. Upadł.
-Moja noga, boli jak cholera - jęczał.
-Kurwa, złamana - ocenił Rob.
-Nie, tylko nie to, za 6 dni wyjeżdżamy... - lamentował poszkodowany.
-No Bradzio, trzeba znaleźć ci zastępstwo... które stoi obok mnie - Shinoda wskazał na mnie.
-Mike, przestań pieprzyć, nie dam sobie rady! - mnie również udzieliła się aura paniki.
-Ej, nie zapominajcie o mnie!
-Pojadę z nim do szpitala, wsadzą mu nogę w gips i tyle - powiedział Joe podnosząc z podłogi Brada - Charlie, przemyśl słowa Mike'a, nie możemy zawieść naszych fanów.
-Dobrze... - powiedziałam cicho decydując, że w jak największym stopniu postaram się zastąpić gitarzystę.
-Chester, jestem zmęczona, możemy już wracać do domu?
-Dobrze. Mikey, może pojedziesz z nami? Obejrzymy jakiś mecz albo film... - zaproponował Chazz.
Ku mojej radości zgodził się. W domu poszłam pod prysznic. Czułam, jak ciepła woda zmywa ze mnie wszystkie zmartwienia, kłopoty. Ręką dotknęłam miejsca, w którym miałam dużą bliznę. Nie powiedziałam o niej. Dotykając jej czułam ten sam ból, co 10 lat temu. Nie chciałam o tym myśleć, ale inaczej się nie dało. Wytarłam się ręcznikiem i założyłam szlafrok. Stanęłam przed lustrem. Zmyłam resztki makijażu. Rozpłakałam się. Po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Mogę? - to głos Mike'a.
-Skoro musisz...
Gdy tylko zobaczył mnie w takim stanie podszedł, pocałował w czoło i po prostu przytulił. Jego ramiona były tymi, w których chciałabym zasypiać i budzić się. Odszedł ode mnie i chwycił mnie za rękę. Zaprowadził do mojego pokoju. Położył na łóżku, przykrył kołdrą i pocałował.
-Wyśpij się misiu.
-Mike...
-Słucham?
-Ja się boję burzy, a się na nią zapowiada, spójrz.
Spojrzał się na mnie i wyszczerzył swoje białe zęby. Podszedł do łóżka z drugiej strony i okrył się kocem. Przybliżyłam się do niego. Przytulił mnie. Wkrótce usnęłam.

Chester

Mike miał iść na chwilę do Charlie, a tym czasem nie ma go pół godziny. Poszedłem na górę do jej sypialni. To co zobaczyłem wywołało u mnie atak śmiechu, który udało mi się zdusić. Dziewczyna spała przytulona mocno do Mike'a, który próbował się z tego uścisku delikatnie wydostać. Był cały czerwony na twarzy, gdyż dziewczyna go podduszała.
-Chyba będziesz musiał spędzić tutaj całą noc - wyszeptałem cicho się śmiejąc.
-Chester, jeden członek zespołu już nam padł, mam być kolejny?
-To obudź ją delikatnie.
-Stary, wiesz jaki ona ma sen. - Mike był już trochę zdenerwowany sytuacją.
W tym momencie Charlie gwałtownie się wybudziła, co poskutkowało upadkiem z łóżka.
-Cześć Chazz, co ty tutaj robisz? - była zdziwiona moją obecnością.
-Ratuje mojego kumpla - wskazałem na Spike'a.
Dziewczyna odwróciła się w jego stronę i widząc kolor jego twarzy rzuciła się na niego. Pocałowała go i zaczęła przepraszać. Mike położył jej ręce na biodrach, co przyjęła krzykiem i uciekła do łazienki.
-Ja zrobiłem coś nie tak? - był zdziwiony.
-Nie wydaje mi się, ale czemu ona tak reaguje?
-Chazz, wiesz co się działo...
-Ale ona wie, że z nami jest już bezpieczna...
-Dobra, idę do niej - ruszył w stronę łazienki.
-Nie, tym razem ja z nią pogadam.
-Jak chcesz, ale spokojnie.
-Mike, wiem co robić - powiedziałem wychodząc z sypialni.

Charlie

Czemu ja tak reaguje? Przecież on nie chciał nic złego mi zrobić... Dotknął mnie tam. Dotknął bliznę. Ja nie mogę zachowywać się tak za każdym razem, stracę go. Wychodząc z łazienki uderzyłam Chestera drzwiami.
-Przepraszam cię Chazz, nic ci się nie stało?
-Jest ok, najwyżej guza będę mieć - uśmiechnął się.
-Ale na pewno? Jeju, ja wszystko psuję...
-Charlie, nic nie psujesz. Idź już spać, jutro kolejna próba, tym razem całodniowa.
-Dobrze, dobranoc - pocałował mnie w czoło.
W sypialni dalej był Mike. Przeprosiłam go, a gdy chciał coś powiedzieć zamknęłam usta pocałunkiem. Pożegnał się i wyszedł. Chwilę później położyłam się do łóżka i usnęłam.

Mike

Dalej nie mogę zrozumieć tego, co stało się wieczorem. W nocy ciężko spałem, kilka razy zaglądałem do Charlie. Trudno zauważyć tą małą istotkę w tak wielkim, białym łóżku. Jedynie jej długie, ciemne włosy się odznaczają. Rozmawiałem z Bradem. Będzie mógł występować ale siedząc, więc pomoc i tak mu się przyda. Położyłem się na kanapie w pokoju małej i zacząłem rozmyślać.
Lucy była wspaniałą dziewczynką, uwielbiałem ją, była małą kopią Claudie, jednak oczy odziedziczyła po tacie. Chester coraz częściej wraca do tamtych wydarzeń, cholernie boi się tego, że tragedia się powtórzy. Ostatnio dowiedział się, że jego była żona nie żyje, zabił ją nałóg. Postanowił być silny, w końcu jego dzieckiem jest teraz Charlie.
Dziewczyna zaczęła niespokojnie ruszać się przez sen. Szeptała coś, co było dla mnie niezrozumiałe. Ruchy jej ciała były coraz szybsze i gwałtowniejsze, a szepty coraz głośniejsze. Zawołałem Chazza. Chciałem jej pomóc, nie wiedziałem jak. Zaczęła krzyczeć.
-Zostaw mnie! To boli! Zostaw ją, to tylko dziecko! TO TYLKO DZIECKO! - zaczęła wrzeszczeć.
Chester wpadł do sypialni. Wymieniliśmy bezradne spojrzenia. Po chwili wszystko wróciło do normy.
-Mike, zdrzemnij się też, musisz się wyspać na próbę - powiedział z troską.
-Spróbuje - powiedziałem z nutą bezradności w głosie.
Wyszedł z pokoju. Położyłem się koło Charlie i po dłuższej chwili usnąłem.

Charlie

Gdy się obudziłam Mike był do mnie przytulony. Wyglądał słodko, gdy promienie słoneczne muskały delikatnie jego twarz. Dotknęłam ręką jego policzka i delikatnie wyswobodziłam się z uścisku. Idąc w stronę łazienki zabrałam ze sobą letnią sukienkę, baleriny na koturnie oraz ręcznie robioną biżuterię, którą dostałam od Weroniki. Oczy pomalowałam delikatnie niebieskim eye-linerem pasującym do koloru sukienki,a usta szminką w cielistym kolorze. Rzęsy zakręciłam zalotką i pomalowałam tuszem. Po krótkim namyśle zakręciłam jeszcze włosy oraz inaczej niż zwykle ułożyłam grzywkę. Wychodząc z łazienki zajrzałam do pokoju, jednak Spike dalej spał. Zeszłam na dół do kuchni, w której krzątał się Chazz.
-Chester kuchareczka? Nie znałam cię od tej strony - zaśmiałam się.
-Zazwyczaj to Mike gotuje, o właśnie, gdzie on jest?
-Śpi.
-Już nie śpi - w drzwiach kuchni stanął całkowicie nieogarnięty Shinoda. Podeszłam do niego, ogarnęłam mu włosy z twarzy i pocałowałam. Po zjedzeniu śniadania usiadłam na kanapie z gitarą i zaczęłam grać. Chłopcy usiedli naprzeciwko mnie.
-Mała, krzyczałaś w nocy - zaczął Chester.
-Ja? - zdziwiłam się.
-Tak, ty...
-A o co chodziło? - spytałam pewna obaw.
-To tylko dziecko, zostawcie ją, to boli, zostawcie mnie... O co ci chodziło? - słowa Mike'a były dla mnie jak cios w serce. Gitara wydała z siebie głuchy dźwięk. Otarłam pierwszą łzę i zaczęłam grać od nowa.
-Słyszysz mnie? Odezwij się! - próbował do mnie dotrzeć.
Nie przestawałam grać. Co jakiś czas po policzku spłynęła mi łza, jednak wszystkie siły wkładałam w to, by się nie rozkleić.
-Powiedź cokolwiek, błagam - Chazz klęczał przy mnie.
Grałam dalej.
-Cholera jasna, odezwij się dziewczyno! - Spike tracił cierpliwość.
-Oni ją zabili! - rzuciłam gitarą i wybiegłam z domu.
 Biegłam przed siebie i nim się zorientowałam siedziałam już na murku. Patrzałam przed siebie przez kurtynę łez. Znajoma sylwetka stawała się coraz wyraźniejsza. Zerwałam się do biegu, przy okazji nabijając sobie siniaka o wystający kamień. Przytuliłam się mocno, jakby ten uścisk był ostatni w moim życiu. Przysłowiowe motylki w brzuchu zamieniły się w nietoperze. Było mi tak błogo, że ta chwila mogłaby trwać wieki. Spojrzałam się mu w oczy. Były w nich iskierki radości. Dzięki koturnom łatwo było mi złączyć nasze usta w pocałunku pełnym miłości.
-Mike, ja... - zaczęłam, jednak szybko zostałam uciszona kolejnym pocałunkiem.
Chwycił mnie za rękę i wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę domu.

Mike

Jestem pewny, że to ta jedyna. Czując jej dotyk, słysząc jej głos, oddech jestem bardzo szczęśliwy. Dzięki niej bardzo się zmieniłem, ba, wszyscy sie zmieniliśmy. Wiedziałem, że tam będzie, ja w jej wieku często przesiadywałem w tamtym miejscu.. Idąc z Charlie za rękę czułem się, jakby czas się zatrzymał. Nie widziałem nic poza nią. ''Nono, Shinoda, zakochałeś się po uszy''- po głowie chodził mi głos Delsona. Doszliśmy do domu. Otworzyłem drzwi przepuszczając ją w nich. Udaliśmy się do salonu. Byli tam wszyscy - Joe zajadał się ciasteczkami, Rob wymachiwał rękami w rytm muzyki, Brad siedział na kanapie z nogą ma stole, Dave i Chester nieśli jedzenie i napoje na stół.
-A co się tutaj dzieje? - spytała Charlie.
-Mike jeszcze ci nie mówił? - w tym momencie dziewczyna mocniej chwyciła mnie za rękę i spojrzała prosto w oczy.
-Ale o czym?
-My zawsze 5 dni przed trasą jemy ile wlezie, bo podczas prób nie zawsze jest na to czas.
-Dobrze wiedzieć - uśmiechnęła się z wyraźną ulgą.
W czasie kolacji nie obyło się bez śpiewania, tańczenia, śmiania oraz małej sprzeczki między Davidem a Joe'm o ostatnie ciastko.
Około 23 chłopcy zaczęli zbierać się do wyjścia.
-Chester, czy Charlie mogłaby u mnie dzisiaj przenocować? Planuję zabrać ją wcześniej do studia i dopracować okładkę.
-Ok, a o której umawiamy się na próbę?
-Może 14? Muszę pojechać jeszcze do mamy, chciała iść do lekarza czy coś w tym stylu - zaproponował Robert.
-Ok, ale od czwartku ćwiczymy od rana do wieczora, pamiętajcie o trasie!
-Chazz, zawsze mówimy ''od rana do wieczora'', a kończy się na tym, że ćwiczymy w busie. Przecież my te piosenki znamy perfekcyjnie! - bronił nas Joe.
-Dobra, dobra. Idź i spakuj się - skierował te słowa do Charlie.

-Jestem gotowa - powiedziała schodząc po 5 minutach z dużą torbą. Wyraz mojej twarzy mówił chyba wszystko, ponieważ szybko dodała - wzięłam też klawisze, mam problem w jednym momencie.
Gdy się pożegnaliśmy chwyciłem ją za rękę i ruszyliśmy w stronę mojego domu.

Gdy w nim byliśmy poszedłem pościelić łóżko w sypialni. Misia poszła zmyć makijaż. Wszedłem do łazienki i chwyciłem ją za biodra.
-Mike, przestań, włożę sobie wacik do oka - oburzyła się.
Patrzyłem na ruchy jej dłoni. Po chwili stwierdziłem, że jest tak samo piękna bez makijażu jak i w nim. Odwróciła się opierając na umywalce. Pocałowała mnie. Chwyciłem ją pod pośladki i uniosłem delikatnie w górę. Zaplotła ręce na mojej szyi. Udałem się w stronę sypialni. Delikatnie położyłem ją na łóżku i się nad nią nachyliłem.
-Kocham cię, Mike - pocałowała mnie.
-Śpij dobrze, myszko - mówiąc to przykryłem ją i ruszyłem do wyjścia.
-A pan gdzie się wybiera, panie Shinoda?
-Wybieram się do pokoju gościnnego, pani Shinoda. - zarumieniła się. Jak ja to uwielbiam.
-Niech się pan nie wygłupia, to łóżko jest za duże na jedną osobę.
Wskoczyłem do łóżka przytulając się do niej. Po długiej wymianie czułości usnęliśmy.

Charlie

Rano obudził mnie nieziemski zapach. Ubrałam jakąś koszulkę Mike'a i zeszłam na dół. Przygotowywał spaghetti. Postanowiłam mu pomóc, nieprzerwanie śpiewając. Po śniadaniu chłopak poprosił mnie o przyniesienie klawiszy.
-Co potrafisz grać?
-Prawie że perfekcyjnie In the End, The Catalyst, Numb, Lost in the Echo i Castle of Glass.
-Bardzo szybko się uczysz, jestem z ciebie dumny - pogłaskał mnie po policzku.
-Widocznie mam odpowiednią motywację - uśmiechnęłam się. -Jedziemy już? Mieliśmy dopracować okładkę. Mam też problem z jednym momentem, ale załatwimy to na miejscu.
-Ok, idź się ubrać.
-Daj mi 10 minut. Jak możesz, to spakuj moje klawisze i farby, są w salonie.
-Charlie, wiem, że to może nie jest odpowiedni moment, ale o kogo ci wtedy chodziło, kogo zabili?
-Mike... Obiecuję ci, że o wszystkim opowiem ci w studio.
-Dobrze, kochanie. No, szybciutko, nie mamy czasu - wyszedłem do salonu.

/Jutro dłuższy rozdział, dzisiaj nie miałam zbyt dużo czasu :( 
Czekam na opinie :)






8 komentarzy:

  1. Owww
    Pani Shinoda, Pani Shinoda.
    MIKE JEST MÓJ. Eee.. Co?
    Nie, tu nic nie było, zignoruj to.. A tak serio to ten.. Ja kocham, uwielbiam Mikeya, który jest moim kochankiem itd, itd. Ok. Jestem szurnięta, ale to nie moja wina.
    Wracając do bloga.
    Więcej opisów, więcej uczuć. Hm.. Zaczyna mi się to podobać.
    Tajemniczy sen Charlie..
    No kuźwa, ja chcę już ten następny!
    Także ten.. Weny, weny, weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, dziękuje, dziękuje!
      Kolejny rozdział się tworzy, dzisiaj się pojawi :)
      Życzę Ci również dużo weny i wracasz szybciutko na blogi, ja je czytam :)
      PS. Mike jest każdej z nas, tak po cząstce :D

      Usuń
  2. Hyhy wymiany czułości - teraz tak TO się nazywa :D (spokojnie - to ja i mój mózg xD)
    Nareszcie się doczekałam :3 Może podczas przerwy świątecznej pojawi się więcej rozdziałów? Ja też muszę się wziąć za swoje blogi, bo mnie zabiją O.o
    Życzę weny :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, podczas przerwy będzie dużo rozdziałów, tak jak na początku - codziennie jeden (cieszę się z mojej nieustannej weny).
      Weź się za swoje blogi bo czasami nie mam już co czytać :)
      Życzę wesołych świąt oraz tego, by Gwiazda przyniosła Ci worek weny :D

      Usuń
  3. Mike i Chrlie awwww *.* Jacy oni są słodcy, kocham ich! Pani Shinoda, wymiana uczuć, ciągłe pocałunki... Ohh
    Nie rozdzielaj ich, nigdy. Nie przeżyłabym.
    Świetnie, więcej opisów, wydaje mi się, że ten był dłuższy - to lubię ;D
    Czekam na kolejny, weny kochana ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpadłam napisać, że dodałam życzenia świąteczne u siebie. Wpadnij.
      Własnie zauważyłam, że w powyższym komentarzy napisałam "Chrlie" zamiast "Charlie", ale szczegół.

      Usuń
    2. Gdybym ich miała rozdzielić to najpierw zalałabym łzami klawiaturę w laptopie :)

      Usuń
  4. Mój kochany,słodki Bradzio jest poszkodowany ? :O a tak na poważnie to jestem chyba jedyną dziewczyną ubóstwiającą Offieczke :3 Co do długościjest jak dla mnie idealna . Weny weny i jeszcze raz weny. :*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za pozostawienie komentarza, jest on moją wielką motywacją. Krytykę biorę sobie do serca i robię wszystko, by opowiadanie spełniało oczekiwania czytelników.
Charlie