Wychodzimy na scenę. Ludzie milkną. Mike przedstawia sytuacje zespołu. Buczą. Ból narasta. Czuje się przytłoczona przez nich. Czuje się, jakby wszyscy się na mnie rzucili. Kierują się w stronę wyjścia. Stopniowo zatłoczona sala robi się pusta. Zostaje jedna osoba krzycząca ''wracajcie!'' ''gdzie wy wszyscy idziecie?'' Pieką mnie oczy. Patrzę na zespół. Mike patrzy na mnie bezradnym wzrokiem, Chester stoi w na końcu sceny, Brad i Joe zwieszają głowy w dół, Dave mówi coś pod nosem a Rob, jak to Rob, płacze. Patrzę przed siebie. Osoba, która wcześniej krzyczała stoi odwrócona tyłem. Wszystko zaczyna robić się niewyraźne przez łzy nagromadzające się w oczach. Kryję twarz w dłoniach, jednak Mike to zauważa. Podchodzi do mnie i się przytula. Tajemnicza postać się odwraca. To Julie. Zwiesza głowę i kieruje się w stronę wyjścia. Z moich ust wydostają się słowa ''zostań, proszę...'', ale ona tego nie słyszy. Łapię Spike'a za rękę, jednak on ją puszcza i schodzi ze sceny. Za nim idą kolejno Chester, Joe, Brad, Rob oraz Dave. Zostaje sama. Jak zwykle sama.
Budzę się cała spocona. Za oknem jest jeszcze ciemno, lecz dzień zapowiada się wyjątkowo słoneczny. Podchodzę do okna i je otwieram. Ciepły wiatr rozwiewa moje włosy. Odchodzę od okna i siadam na łóżku z gitarą, którą wyciągnęłam z torby. Zaczęłam grać, sama nie wiedząc co. Ah, no tak - ''Not Alone''. Zawsze śpiewając lub grając ten kawałek płaczę, co dzieje się i teraz. Nie zauważyłam, gdy za oknem zaczęło robić się coraz jaśniej. Nie potrafiłam przestać, czułam potrzebę grać i śpiewać, to mnie uspokajało. Mój telefon zaczął wibrować. Dostałam SMS'a od Julie, wyjątkowo w języku polskim.
Cześć Karolina, dzisiaj byłam w piwnicy i znalazłam kilka naszych zdjęć z dzieciństwa! Nie wiem, jak one się tu znalazły, ale gdy patrzę na Ciebie bardzo tęsknie. Przepraszam, jeżeli Cię obudziłam, ale nie wiem która jest u was godzina. Powodzenia na koncercie, pamiętaj, że jestem gdzieś niedaleko.
Julka
Szybko odpisałam :
Cześć, u nas jest 5.30, ale już nie śpię. Podeślij mi kilka tych zdjęć, miło jest czasem powspominać stare czasy. Ty też o mnie pamiętaj i NIGDY się nie poddawaj.
Karolina
Po chwili dostałam MMS'a z 12 zdjęciami. Na kilku z nich trzymałam ją w rękach, na jednym bawiłam się klockami... Łza zakręciła mi się w oku. Zrobiłam zdjęcie przedstawiające mnie zawiniętą w wielką kołdrę z gitarą w ręce oraz porozrzucane nuty i słowa z podpisem ''Umieram ;)'' Zagrałam jeszcze ''Papercut'', po czym poszłam do łazienki w celu wykonania porannej toalety. Będąc pod prysznicem czułam, że ciepła woda zmywa ze mnie już resztki emocji. Jestem silna, poradzę sobie. Chłopaki i Julie we mnie wierzą. Stanęłam przed lustrem i po raz pierwszy w życiu spojrzałam na moje blizny dłużej niż 3 sekundy. Wpatrywałam się w nie. Każda przypominała o czymś. Nie rozpłakałam się jak zwykle. Wpatrywałam się w każdą z nich. Zajmowały małą powierzchnie, ponieważ były krótkie i ułożone obok siebie. Nie były też wielkimi bliznami, nie cięłam się tak bardzo. Wytarłam ciało miękkim ręcznikiem, a włosy wysuszyłam suszarką. Wykonałam lekki makijaż oraz ubrałam się w czarne rurki, fioletową bluzkę na ramiączkach i fioletowe trampki. Na lewą rękę założyłam biały zegarek, a na prawą bransoletki również w tym kolorze. Gdy wyszłam z łazienki była godzina 7. Usłyszałam szmery na korytarzu więc wyszłam z pokoju. Spotkałam Chazza i Spike'a, z którym przywitałam się całusem.
-Idziesz z nami na kawę? - spytał pierwszy z nich.
-Na kawę to nie za specjalnie, ale na herbatę dam się zaprosić - odpowiedziałam.
-No to chodź - powiedział Mike chwytając mnie za rękę.
Po kilku minutach byliśmy już w kawiarence.
-A to dlatego pan się wczoraj tak spieszył - uśmiechnęła się ekspedientka wskazując na nas.
Chłopak kiwnął głową speszony.
-Co podać?
-Poprosimy dwie kawy i herbatę - powiedział Chazz.
Gdy usiedliśmy przy stoliku dostałam SMS'a od Brada z zapytaniem gdzie jesteśmy.
Po 10 minutach doszli do nas zamawiając kawę i lody dla każdego.
-Długo dzisiaj grałaś, jakaś wcześniejsza próba? - zapytał Joe.
No tak, jego pokój jest obok pokoju Spike'a.
-Można tak powiedzieć - uśmiechnęłam się.
-A jak się czujesz? Wszystko ok? Wczoraj prawie umierałaś - zapytał Dave.
-Wszystko ok, to przez stres. Za 12 godzin zaczynamy, kiedy mamy próbę? - zmieniłam temat.
-O 15 spotykamy się tutaj na obiedzie, potem próba i te inne pierdoły - odpowiedział na moje pytanie Rob.
Gdy w ciszy dokończyliśmy jedzenie lodów pożegnałam się z chłopcami i poszłam do pokoju. Tym razem wyciągnęłam klawisze i zaczęłam grać ''The Catalyst''. Potem zaśpiewałam kilka piosenek. Zaczęło mi się nudzić, wyciągnęłam więc komórkę i napisałam wiadomość do Mike'a.
Cześć, wpadniesz do mnie? Bardzo mi się nudzi :(
Położyłam się na łóżku. Nim się zorientowałam otworzyły się drzwi a na mnie leżało 5 chłopaków. Usłyszałam głos Brada :
-Mi chodziło o to, żeby wskoczyć na łóżko, ale jak jej tam nie będzie, idioci!
-Chłopaki, trochę mi duszno - powiedziałam z trudem.
Zeszli ze mnie śmiejąc się do rozpuku. Gdy doprowadzili się do w miarę normalnego stanu zaproponowali, by coś pograć. Nim zauważyliśmy była 15. Udaliśmy się wszyscy do kawiarenki, gdzie zamówiliśmy obiad.
-Tutaj jesteście, ile można jeść? Szybko, szybciutko, szybciuteńko! - krzyczała od wejścia rozentuzjazmowana Mania.
-Dziewczyno, spokojnie , mamy jeszcze 5 godzin. - odpowiedział Joe.
-Zawsze tak mówisz, Joe. Teraz mam o jedną osobę więcej, potrzeba mi więcej czasu. Jesteś już gotowa? - to pytanie skierowała do mnie.
-Tak, możemy iść - odpowiedziałam.
-Chłopcy, za 5 minut widzę was w garderobie, rozumiecie? - rzuciła wściekłe spojrzenie. - Chodźmy.
Gdy zbliżałyśmy się coraz bardziej do pomieszczenia czułam motylki w brzuchu. Jeszcze 5 godzin i zadebiutuje na scenie...
Mike
Po kilku minutach dołączyliśmy do dziewczyn. Charlie wychodziła akurat z przebieralni. Wyglądała zjawiskowo, chociaż ciemne kolory podkreślały jeszcze bardziej, jaka jest drobna. Zapatrzyłem się na nią, zorientowałem się o tym gdy usłyszałem :
-Mike, dlaczego tak na mnie patrzysz?
-Zamyśliłem się, przepraszam.
Odpowiedziała mi szerokim uśmiechem. Mania wpadła na pomysł, by zakręcić jej włosy. Podszedłem do chłopaków i zaczęliśmy rozmawiać, chociaż podczas tej rozmowy czułem wielki niepokój. Czy da sobie radę, czy nie zacznie stresować się tak, jak wczoraj...
-Mikey, czy ty mnie w ogóle słuchasz? Mikey? - Chester machał mi ręką przed twarzą - nad czym ty tak myślisz?
Upewniłem się, że mała tego nie zauważy i kiwnąłem głową w jej kierunku. Chazz powiedział bezdźwięcznie ''Mikuś się zakochał, Mikuś się zakochał'', za co dostał kuksańca.
-Jesteś już gotowa, teraz twoja kolej Spike - usłyszeliśmy głos Mani.
Charlie wyglądała trochę doroślej niż zwykle, ponieważ miała mocniejszy makijaż. Nie pasował do jej delikatnej twarzy, ale nie skomentowałem tego głośno. Po godzinie każdy z nas był pomalowany i ubrany. Udaliśmy się na sale koncertową, w której miała odbyć się ostatnia próba. Instrumenty i mikrofony były już rozstawione na scenie, więc mogliśmy zacząć. Wykonaliśmy 14 piosenek :
-Charlie, jesteś zajebista! Taki głos był nam potrzebny! - mówiąc to Chazz objął ją ramieniem.
-A jak z instrumentami? - spytała.
-Na klawiszach wymiatasz, na gitarze z resztą też - powiedział Brad.
-Za 3 godziny będziemy musieli być już gotowi - wyliczył Joe - może jakaś kolacja? - zapytał.
-Joe, jedliśmy 2 godziny temu! - powiedzieliśmy wszyscy.
Zadecydowali, że idziemy na kawę. Znowu się zamyśliłem. Każdy ruch jej dłoni, każde słowo, które opuszcza jej usta, emocje na jej twarzy podczas śpiewu doprowadzały mnie do szaleństwa. Po raz pierwszy w życiu pokochałem tak dziewczynę, chociaż nie powinno tak być, bo jest córką mojego przyjaciela...
-Kochanie, co się dzieje? Cały dzień jesteś nieobecny, rozmyślasz nad czymś... Uwierz, dam sobie radę - usłyszałem jej głos.
-Nic się nie dzieje, zdaje ci się - skłamałem szybko. Widząc, że chce coś powiedzieć pocałowałem ją. Miałem wrażenie, że denerwuję się trasą bardziej, niż ona. Ktoś złapał mnie za rękę. To Chester.
-Musimy pogadać - wyszeptał - My zaraz wrócimy, zapomniałem telefon - dodał głośniej.
Zaprowadził mnie w nieuczęszczany przez nikogo korytarz.
-Mikey, widzę, że z tobą dzieję się coś niedobrego... Wiem, że chodzi o małą, cały czas patrzysz na nią nieobecnym wzrokiem. Musisz być w formie, nie możemy zawalić. Jeżeli mi ufasz, to powiedź, co leży ci na sercu - słowa Chestera były jak noże wbijające się w moje serce.
-Chester, ja mam wrażenie, że ją zranię, a wiesz, że jest wrażliwa... Boję się, że przeze mnie będzie płakać po nocach, że straci wiarę w ludzi... Cholernie się tego boję, chcę ją przed tym uchronić. Tym bardziej, że jest twoją córką... - rozpłakałem się.
-Nie chcesz ją ranić odcinając się od niej? Przecież widziałem, jak jej unikasz. To prawda, jest moją córką, ale ufam ci na tyle, że pozwalam wam być razem. - powiedziawszy to przytulił mnie po przyjacielsku.
-Mike, nie zranisz mnie. Dzięki tobie czuję, że ktoś mnie kocha, że jestem dla kogoś ważna w inny sposób, niż dla na przykład Chestera. Skoro mam być panią Shinoda... - usłyszałem jej anielski głos. Stała na końcu korytarza patrząc na mnie swoimi zapłakanymi oczkami. Podbiegłem do niej i wyściskałem.
-Głupolu, nigdy więcej nawet tak nie myśl - pocałowała mnie.
To jest co, co chciałem czuć przez całe życie. Jestem dla kogoś całym światem. Po krótkim spacerku dołączyliśmy do chłopaków.
Charlie
-Szybko, sala koncertowa! Za 20 minut wchodzicie! - krzyczała Melanie Scott.
Będąc za kulisami Mania poprawiła mi makijaż, a chłopaków przypudrowała pudrem matującym.
Słyszałam głosy tych wszystkich ludzi, którzy przyszli na koncert. W moim brzuchu na nowo zawitały motylki, jednak mnie przyjemne. Trema była coraz większa. Spojrzałam na Chestera, który się do mnie uśmiechnął. Mój wzrok przeszedł na Brada, który pokazał mi kciuka. Ten sam gest wykonali Joe, Rob oraz Dave. Mike był oryginalniejszy, podszedł i wyszeptał mi do ucha, że dam sobie radę.
-Czas wchodzić - zarządziła Mel. Ruchem dłoni pokazała mi, że mam zaczekać.
Chwilę potem słyszałam oklaski oraz okrzyki radości. Chester podszedł do mikrofonu i zaczął mówić.
-Jak widzicie, Brad w wyniku nieszczęśliwego wypadku złamał nogę. Postanowiliśmy wystąpić, jednak z małą pomocą. Jesteście wyjątkowi, ponieważ jako pierwsi się o tym dowiadujecie - Linkin Park od dzisiaj ma 7 członków! Przywitajcie Charlie oklaskami, to jej pierwszy występ! - publiczność od razu wykonała życzenie wokalisty. Mel pozwoliła mi wejść na scenę.
Bardzo jasne światło bardzo mnie zraziło, ale po dłuższej chwili przyzwyczaiłam się do tego. Ludzie klaskali krzycząc ''Charlie'', zupełnie inaczej niż w koszmarze. Było ich bardzo dużo, sala była wypełniona po brzegi. Chester ogłosił, że na sam początek zagramy ''The Catalyst''. Zamieniłam się z Mike'm miejscami, mijając go dotknęłam jego rękę. Stanęłam przy keyboardzie. Zaczęliśmy śpiewać i grać. Widziałam wyciągnięte w naszą stronę telefony, oraz napisy ''WE LOVE LINKIN PARK'' czy ''KEEP CALM AND LOVE LINKIN PARK''. Po chwili obiektyw kamery został skierowany na moją twarz, więc uśmiechnęłam się najpiękniej jak potrafiłam. Po chwili stres i trema zniknęły, by na ich miejscu pojawiło się niesamowite szczęście, którego nie da opisać się słowami. Czułam, jakbym unosiła się w powietrzu. Pierwszym zdziwieniem było dla mnie to, że podczas śpiewania ''Valentine's Day'' z sufitu sypały się płatki róż oraz malutkie świecące serduszka, a w trakcie ''My December'' płatki śniegu. Od czasu do czasu miałam swoje wokalne solówki, co podobało się publiczności. Po skończeniu wszystkich piosenek czułam się wykończona. Podeszłam do mikrofonu i powiedziałam :
-Dziękuje wam, jesteście wspaniali.
Zaczęli klaskać, niektórzy krzyczeli coś w naszą stronę używając nazwy zespołu oraz mojego imienia.
Zeszliśmy ze sceny. Znowu zrobiło mi się słabo, jednak po wypiciu wody wszystko wróciło do normy. Chłopcy zaczęli mi gratulować, cieszyli się z tak udanego występu. Usiadłam na fotelu, na którym po chwili usnęłam.
Tak, scena to mój świat.
Świat jak w bajce, jednak to rzeczywistość.
Właśnie o tym marzyłam.
/9 rozdział za nami, myślę, że mi wyszedł, jednak czekam na wasze opinie :)
Charlie.
Budzę się cała spocona. Za oknem jest jeszcze ciemno, lecz dzień zapowiada się wyjątkowo słoneczny. Podchodzę do okna i je otwieram. Ciepły wiatr rozwiewa moje włosy. Odchodzę od okna i siadam na łóżku z gitarą, którą wyciągnęłam z torby. Zaczęłam grać, sama nie wiedząc co. Ah, no tak - ''Not Alone''. Zawsze śpiewając lub grając ten kawałek płaczę, co dzieje się i teraz. Nie zauważyłam, gdy za oknem zaczęło robić się coraz jaśniej. Nie potrafiłam przestać, czułam potrzebę grać i śpiewać, to mnie uspokajało. Mój telefon zaczął wibrować. Dostałam SMS'a od Julie, wyjątkowo w języku polskim.
Cześć Karolina, dzisiaj byłam w piwnicy i znalazłam kilka naszych zdjęć z dzieciństwa! Nie wiem, jak one się tu znalazły, ale gdy patrzę na Ciebie bardzo tęsknie. Przepraszam, jeżeli Cię obudziłam, ale nie wiem która jest u was godzina. Powodzenia na koncercie, pamiętaj, że jestem gdzieś niedaleko.
Julka
Szybko odpisałam :
Cześć, u nas jest 5.30, ale już nie śpię. Podeślij mi kilka tych zdjęć, miło jest czasem powspominać stare czasy. Ty też o mnie pamiętaj i NIGDY się nie poddawaj.
Karolina
Po chwili dostałam MMS'a z 12 zdjęciami. Na kilku z nich trzymałam ją w rękach, na jednym bawiłam się klockami... Łza zakręciła mi się w oku. Zrobiłam zdjęcie przedstawiające mnie zawiniętą w wielką kołdrę z gitarą w ręce oraz porozrzucane nuty i słowa z podpisem ''Umieram ;)'' Zagrałam jeszcze ''Papercut'', po czym poszłam do łazienki w celu wykonania porannej toalety. Będąc pod prysznicem czułam, że ciepła woda zmywa ze mnie już resztki emocji. Jestem silna, poradzę sobie. Chłopaki i Julie we mnie wierzą. Stanęłam przed lustrem i po raz pierwszy w życiu spojrzałam na moje blizny dłużej niż 3 sekundy. Wpatrywałam się w nie. Każda przypominała o czymś. Nie rozpłakałam się jak zwykle. Wpatrywałam się w każdą z nich. Zajmowały małą powierzchnie, ponieważ były krótkie i ułożone obok siebie. Nie były też wielkimi bliznami, nie cięłam się tak bardzo. Wytarłam ciało miękkim ręcznikiem, a włosy wysuszyłam suszarką. Wykonałam lekki makijaż oraz ubrałam się w czarne rurki, fioletową bluzkę na ramiączkach i fioletowe trampki. Na lewą rękę założyłam biały zegarek, a na prawą bransoletki również w tym kolorze. Gdy wyszłam z łazienki była godzina 7. Usłyszałam szmery na korytarzu więc wyszłam z pokoju. Spotkałam Chazza i Spike'a, z którym przywitałam się całusem.
-Idziesz z nami na kawę? - spytał pierwszy z nich.
-Na kawę to nie za specjalnie, ale na herbatę dam się zaprosić - odpowiedziałam.
-No to chodź - powiedział Mike chwytając mnie za rękę.
Po kilku minutach byliśmy już w kawiarence.
-A to dlatego pan się wczoraj tak spieszył - uśmiechnęła się ekspedientka wskazując na nas.
Chłopak kiwnął głową speszony.
-Co podać?
-Poprosimy dwie kawy i herbatę - powiedział Chazz.
Gdy usiedliśmy przy stoliku dostałam SMS'a od Brada z zapytaniem gdzie jesteśmy.
Po 10 minutach doszli do nas zamawiając kawę i lody dla każdego.
-Długo dzisiaj grałaś, jakaś wcześniejsza próba? - zapytał Joe.
No tak, jego pokój jest obok pokoju Spike'a.
-Można tak powiedzieć - uśmiechnęłam się.
-A jak się czujesz? Wszystko ok? Wczoraj prawie umierałaś - zapytał Dave.
-Wszystko ok, to przez stres. Za 12 godzin zaczynamy, kiedy mamy próbę? - zmieniłam temat.
-O 15 spotykamy się tutaj na obiedzie, potem próba i te inne pierdoły - odpowiedział na moje pytanie Rob.
Gdy w ciszy dokończyliśmy jedzenie lodów pożegnałam się z chłopcami i poszłam do pokoju. Tym razem wyciągnęłam klawisze i zaczęłam grać ''The Catalyst''. Potem zaśpiewałam kilka piosenek. Zaczęło mi się nudzić, wyciągnęłam więc komórkę i napisałam wiadomość do Mike'a.
Cześć, wpadniesz do mnie? Bardzo mi się nudzi :(
Położyłam się na łóżku. Nim się zorientowałam otworzyły się drzwi a na mnie leżało 5 chłopaków. Usłyszałam głos Brada :
-Mi chodziło o to, żeby wskoczyć na łóżko, ale jak jej tam nie będzie, idioci!
-Chłopaki, trochę mi duszno - powiedziałam z trudem.
Zeszli ze mnie śmiejąc się do rozpuku. Gdy doprowadzili się do w miarę normalnego stanu zaproponowali, by coś pograć. Nim zauważyliśmy była 15. Udaliśmy się wszyscy do kawiarenki, gdzie zamówiliśmy obiad.
-Tutaj jesteście, ile można jeść? Szybko, szybciutko, szybciuteńko! - krzyczała od wejścia rozentuzjazmowana Mania.
-Dziewczyno, spokojnie , mamy jeszcze 5 godzin. - odpowiedział Joe.
-Zawsze tak mówisz, Joe. Teraz mam o jedną osobę więcej, potrzeba mi więcej czasu. Jesteś już gotowa? - to pytanie skierowała do mnie.
-Tak, możemy iść - odpowiedziałam.
-Chłopcy, za 5 minut widzę was w garderobie, rozumiecie? - rzuciła wściekłe spojrzenie. - Chodźmy.
Gdy zbliżałyśmy się coraz bardziej do pomieszczenia czułam motylki w brzuchu. Jeszcze 5 godzin i zadebiutuje na scenie...
Mike
Po kilku minutach dołączyliśmy do dziewczyn. Charlie wychodziła akurat z przebieralni. Wyglądała zjawiskowo, chociaż ciemne kolory podkreślały jeszcze bardziej, jaka jest drobna. Zapatrzyłem się na nią, zorientowałem się o tym gdy usłyszałem :
-Mike, dlaczego tak na mnie patrzysz?
-Zamyśliłem się, przepraszam.
Odpowiedziała mi szerokim uśmiechem. Mania wpadła na pomysł, by zakręcić jej włosy. Podszedłem do chłopaków i zaczęliśmy rozmawiać, chociaż podczas tej rozmowy czułem wielki niepokój. Czy da sobie radę, czy nie zacznie stresować się tak, jak wczoraj...
-Mikey, czy ty mnie w ogóle słuchasz? Mikey? - Chester machał mi ręką przed twarzą - nad czym ty tak myślisz?
Upewniłem się, że mała tego nie zauważy i kiwnąłem głową w jej kierunku. Chazz powiedział bezdźwięcznie ''Mikuś się zakochał, Mikuś się zakochał'', za co dostał kuksańca.
-Jesteś już gotowa, teraz twoja kolej Spike - usłyszeliśmy głos Mani.
Charlie wyglądała trochę doroślej niż zwykle, ponieważ miała mocniejszy makijaż. Nie pasował do jej delikatnej twarzy, ale nie skomentowałem tego głośno. Po godzinie każdy z nas był pomalowany i ubrany. Udaliśmy się na sale koncertową, w której miała odbyć się ostatnia próba. Instrumenty i mikrofony były już rozstawione na scenie, więc mogliśmy zacząć. Wykonaliśmy 14 piosenek :
- Castle of Glass
- Numb
- The Catalyst
- In the End
- Burning in the Skies
- Lost in the Echo
- Burn it Down
- Faint
- Valentine's Day
- Shadow of the Day
- New Divide
- Breaking the Habit
- Iridescent
- My December
-Charlie, jesteś zajebista! Taki głos był nam potrzebny! - mówiąc to Chazz objął ją ramieniem.
-A jak z instrumentami? - spytała.
-Na klawiszach wymiatasz, na gitarze z resztą też - powiedział Brad.
-Za 3 godziny będziemy musieli być już gotowi - wyliczył Joe - może jakaś kolacja? - zapytał.
-Joe, jedliśmy 2 godziny temu! - powiedzieliśmy wszyscy.
Zadecydowali, że idziemy na kawę. Znowu się zamyśliłem. Każdy ruch jej dłoni, każde słowo, które opuszcza jej usta, emocje na jej twarzy podczas śpiewu doprowadzały mnie do szaleństwa. Po raz pierwszy w życiu pokochałem tak dziewczynę, chociaż nie powinno tak być, bo jest córką mojego przyjaciela...
-Kochanie, co się dzieje? Cały dzień jesteś nieobecny, rozmyślasz nad czymś... Uwierz, dam sobie radę - usłyszałem jej głos.
-Nic się nie dzieje, zdaje ci się - skłamałem szybko. Widząc, że chce coś powiedzieć pocałowałem ją. Miałem wrażenie, że denerwuję się trasą bardziej, niż ona. Ktoś złapał mnie za rękę. To Chester.
-Musimy pogadać - wyszeptał - My zaraz wrócimy, zapomniałem telefon - dodał głośniej.
Zaprowadził mnie w nieuczęszczany przez nikogo korytarz.
-Mikey, widzę, że z tobą dzieję się coś niedobrego... Wiem, że chodzi o małą, cały czas patrzysz na nią nieobecnym wzrokiem. Musisz być w formie, nie możemy zawalić. Jeżeli mi ufasz, to powiedź, co leży ci na sercu - słowa Chestera były jak noże wbijające się w moje serce.
-Chester, ja mam wrażenie, że ją zranię, a wiesz, że jest wrażliwa... Boję się, że przeze mnie będzie płakać po nocach, że straci wiarę w ludzi... Cholernie się tego boję, chcę ją przed tym uchronić. Tym bardziej, że jest twoją córką... - rozpłakałem się.
-Nie chcesz ją ranić odcinając się od niej? Przecież widziałem, jak jej unikasz. To prawda, jest moją córką, ale ufam ci na tyle, że pozwalam wam być razem. - powiedziawszy to przytulił mnie po przyjacielsku.
-Mike, nie zranisz mnie. Dzięki tobie czuję, że ktoś mnie kocha, że jestem dla kogoś ważna w inny sposób, niż dla na przykład Chestera. Skoro mam być panią Shinoda... - usłyszałem jej anielski głos. Stała na końcu korytarza patrząc na mnie swoimi zapłakanymi oczkami. Podbiegłem do niej i wyściskałem.
-Głupolu, nigdy więcej nawet tak nie myśl - pocałowała mnie.
To jest co, co chciałem czuć przez całe życie. Jestem dla kogoś całym światem. Po krótkim spacerku dołączyliśmy do chłopaków.
Charlie
-Szybko, sala koncertowa! Za 20 minut wchodzicie! - krzyczała Melanie Scott.
Będąc za kulisami Mania poprawiła mi makijaż, a chłopaków przypudrowała pudrem matującym.
Słyszałam głosy tych wszystkich ludzi, którzy przyszli na koncert. W moim brzuchu na nowo zawitały motylki, jednak mnie przyjemne. Trema była coraz większa. Spojrzałam na Chestera, który się do mnie uśmiechnął. Mój wzrok przeszedł na Brada, który pokazał mi kciuka. Ten sam gest wykonali Joe, Rob oraz Dave. Mike był oryginalniejszy, podszedł i wyszeptał mi do ucha, że dam sobie radę.
-Czas wchodzić - zarządziła Mel. Ruchem dłoni pokazała mi, że mam zaczekać.
Chwilę potem słyszałam oklaski oraz okrzyki radości. Chester podszedł do mikrofonu i zaczął mówić.
-Jak widzicie, Brad w wyniku nieszczęśliwego wypadku złamał nogę. Postanowiliśmy wystąpić, jednak z małą pomocą. Jesteście wyjątkowi, ponieważ jako pierwsi się o tym dowiadujecie - Linkin Park od dzisiaj ma 7 członków! Przywitajcie Charlie oklaskami, to jej pierwszy występ! - publiczność od razu wykonała życzenie wokalisty. Mel pozwoliła mi wejść na scenę.
Bardzo jasne światło bardzo mnie zraziło, ale po dłuższej chwili przyzwyczaiłam się do tego. Ludzie klaskali krzycząc ''Charlie'', zupełnie inaczej niż w koszmarze. Było ich bardzo dużo, sala była wypełniona po brzegi. Chester ogłosił, że na sam początek zagramy ''The Catalyst''. Zamieniłam się z Mike'm miejscami, mijając go dotknęłam jego rękę. Stanęłam przy keyboardzie. Zaczęliśmy śpiewać i grać. Widziałam wyciągnięte w naszą stronę telefony, oraz napisy ''WE LOVE LINKIN PARK'' czy ''KEEP CALM AND LOVE LINKIN PARK''. Po chwili obiektyw kamery został skierowany na moją twarz, więc uśmiechnęłam się najpiękniej jak potrafiłam. Po chwili stres i trema zniknęły, by na ich miejscu pojawiło się niesamowite szczęście, którego nie da opisać się słowami. Czułam, jakbym unosiła się w powietrzu. Pierwszym zdziwieniem było dla mnie to, że podczas śpiewania ''Valentine's Day'' z sufitu sypały się płatki róż oraz malutkie świecące serduszka, a w trakcie ''My December'' płatki śniegu. Od czasu do czasu miałam swoje wokalne solówki, co podobało się publiczności. Po skończeniu wszystkich piosenek czułam się wykończona. Podeszłam do mikrofonu i powiedziałam :
-Dziękuje wam, jesteście wspaniali.
Zaczęli klaskać, niektórzy krzyczeli coś w naszą stronę używając nazwy zespołu oraz mojego imienia.
Zeszliśmy ze sceny. Znowu zrobiło mi się słabo, jednak po wypiciu wody wszystko wróciło do normy. Chłopcy zaczęli mi gratulować, cieszyli się z tak udanego występu. Usiadłam na fotelu, na którym po chwili usnęłam.
Tak, scena to mój świat.
Świat jak w bajce, jednak to rzeczywistość.
Właśnie o tym marzyłam.
/9 rozdział za nami, myślę, że mi wyszedł, jednak czekam na wasze opinie :)
Charlie.
Świetny,rozdział,opowiadanie jest genialne.
OdpowiedzUsuńCiary przechodziły po moim ciele jak czytałam, ten fragment, gdzie zaczyna się koncert *.*
OdpowiedzUsuńUhuhu..
A tak w ogóle to zapraszam do mnie na 17 ;)
Weny!
Zapraszam na mojego 2 bloga na 4 rozdzial ;)
UsuńIdealnie;)
OdpowiedzUsuńWięcej opisów, kocham. Wyobrażałam sobie, że tam jestem...
Cudownie piszesz ;)
Czekam na kolejny.
Weny.
PS.Błagam, poinformuj mnie o następnym u mnie.
Fajnie piszesz. Podoba mi się te opowiadanie. A ten sen na początku, myślałam, że dzieje się to naprawdę, jakoś tak smutno mi wtedy było :D zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuń