niedziela, 15 grudnia 2013

ROZDZIAŁ III

Charlie

-Boże, Mike, co ty tutaj robisz! Wiesz jak mnie wystraszyłeś?! - wykrzyknęłam
-Charlie, spokojnie - odpowiedział
-Która tak w ogóle jest godzina?
- 9 przyszedłem cię obudzić
- Wspaniale ci się to udało!
-Dobra, ubieraj się, za 10 minut widzę cię w kuchni - powiedział z udawaną złością.
-Mikey, zapomniałeś czegoś!
-Czego? - w tym momencie oberwał poduszką prosto w twarz.
-Tak się bawimy? - tym razem to ja oberwałam poduszką. W moment przybrał minę srogiego nauczyciela - 10 minut, dłużej czekać nie zamierzamy.
Gdy wyszedł ubrałam się w czarne rurki, białą tunikę i białe trampki oraz zrobiłam delikatny makijaż. Po zejściu na dół zastałam ich w salonie. Gdy mnie zobaczyli zerwali się i rzucili na mnie, przez co straciłam równowagę. W ostatniej chwili złapał mnie Joe. Odwdzięczyłam mu się uśmiechem.Chłopcy niemal siłą zaprowadzili mnie do samochodu. Podczas drogi do, jak się dowiedziałam, studia śpiewaliśmy ''The Catalyst''. Wysłuchałam kilka pozytywnych uwag na temat mojego głosu, po czym dowiedziałam się o ''genialnym'' pomyśle Spike'a :
-Charlie, trochę dzisiaj o tobie rozmawialiśmy, mamy dla ciebie pewną propozycję
-Jaką?
-Tego dowiesz się w studio.
-Shinoda, jeżeli teraz mi nie powiesz o co chodzi, to więcej się do ciebie nie odezwę - zaśmiałam się patrząc na niego maślanymi oczkami
-Powiedzmy, że mamy wobec ciebie pewne zamiary
W tej chwili podjechaliśmy pod budynek.
Gdy weszliśmy do studia nie zdziwiłam się. Wyglądało tak samo, jak na wszelkich nagraniach czy zdjęciach. Dwuosobowa kanapa, fotele, instrumenty... No może z jedną różnicą - panował tu bałagan, coby gorzej nie powiedzieć.
-Da się pracować w takich warunkach? - skierowałam pytanie do zespołu.
-No, trochę tutaj brudno - zgodził się Chester.
-Trochę? Błagam was, nie będzie żadnej próby, dopóki tego nie posprzątamy! - mówiąc to schyliłam się by podnieść szklaną butelkę. Miała wyszczerbiony koniec, w wyniku czego mocno się skaleczyłam. Mike zauważając to pobiegł po apteczkę.
-Cholera, Brad! To twoja butelka, jako jedyny pijesz białą oranżadę! Pokaż to, Charlie.
-Mike, nie mam 5 lat, sama zrobię sobie opatrunek.
-Chyba pozwolisz, bym ci pomógł? - nie czekając na odpowiedź wylał trochę wody utlenionej na ranę. Syknęłam. Następnie nakleił mi plaster z Kubusiem Puchatkiem (ulubiony motyw Brada) i zabandażował.
-Shinoda, nie wiedziałem, że taka z ciebie pielęgniareczka - zadrwił Joe.
-A ty Hahn, od kiedy jesteś sprzątaczką? - odgryzł się Mike.
-Dobra, koniec. Ja sprzątam wszystkie papierki, Brad - butelki, Joe - ty pozamiatasz, Mike - doprowadź do porządku instrumenty, Chester - zajmij się wszelkimi nutami czy piosenkami, Rob i Dave... zajmijcie się drugą częścią pomieszczenia.
-Ok, pani dyrektor! -zażartował Dave.

Dopiero po godzinie doprowadziliśmy pomieszczenia do stanu używalności. Wiele razy słyszałam :
-Charlie, możemy już skończyć?
-Mała, my nigdy tak bardzo nie sprzątaliśmy
-Litości...

-Dobra, jest posprzątane, ludzkie warunki, możemy zacząć próbę - powiedziałam im, co przyjęli z radością. -To jakie macie wobec mnie zamiary? - zaczęłam
-Będziesz naszą wokalistką, do niektórych piosenek potrzeba nam mocnego, damskiego głosu - powiedział Mike
-Jeju, chłopcy, ile razy mam wam powtarzać, że nie umiem śpiewać?
-Czyżby? - pokazał swoje białe ząbki Shinoda- posłuchaj tego.
W całym studio było słychać mój głos podłożony pod podkład do ''In the End''
-Mike, ty mnie nagrywałeś? - oburzyłam się.
-Jakoś trzeba było ci udowodnić, że umiesz śpiewać i wychodzi ci to zajebiście!
-Mała, zgódź się! - błagał na klęczkach Joe - nie będę tyle jadł
-Zaskoczyliście mnie, muszę się zastanowić. Nie wiem, czy ja pasuję do takiego typu muzyki, czy pasuje do waszego świata... Nie wiem, niczego nie obiecuję.
-Pasujesz - powiedział Mike ponownie puszczając nagranie.

Mike

Ona jest taka śliczna, a zarazem delikatna... Ma w sobie wielki głos, nie może tego zmarnować, nie mogę na to pozwolić. Chester zaprosił mnie dzisiaj na pierwszą ''lekcje'', mam dla niego pewną propozycję, ale to później.
Po skończonej próbie zaproponowałem obejrzenie filmu u mnie w domu. Podczas drogi do niego nie obyło się bez kłótni.

Chester

Nie podoba mi się sposób, w jaki Mike patrzy na Charlie. Ufam mu, wiem, że nic głupiego nie zrobi, ale musimy sobie to wyjaśnić. Muszę przekonać małą do naszego pomysłu. Jutro są jej 17 urodziny, a ja nie wiem co jej kupić. Czeka nas też mały remont, niech urządzi sobie pokój tak, jak chce. Szafę też jej trzeba jakoś wyposażyć.

Charlie

Dom Mike'abył mniejszy niż Chestera, ale cudowny. Zaskoczył mnie panujący w nim sterylny porządek. Ulokowałam się na bardzo wygodnej kanapie i zaczęłam rozmyślać o jutrzejszym dniu. 17 urodziny, te, które tak bardzo pragnęłam w Domu Dziecka. Myślałam sobie, że jeszcze rok i go opuszczę. Wyjęłam karteczkę. Drugie imię Junko... Dlaczego akurat takie? Czy ono coś oznacza? Spytałabym się Mike'a, ale musiałabym mu opowiedzieć całą historię, a tego nie chcę. Chłopcy po 10 minutach przyszli z piwem, przekąskami i sokiem dla mnie.Pospiesznie schowałam liścik do kieszeni. Shinoda włączył komedię ''Amerikan Pie'' i usiadł koło mnie. Od czasu do czasu zerkał na mnie, wywołując u mnie rumieńce. Gdy dotknął mojej ręki, przeszły mnie wyjątkowo przyjemne ciarki. Usnęłam.

Mike

Charlie znowu usnęła na moim ramieniu. Podniosłem ją delikatnie i zaniosłem do mojej sypialni. Na schodach wypadła jej karteczka, później ją podniosę. Przykryłem ją kołdrą i nie mogąc się powstrzymać pocałowałem w czoło. Koło nogi zaplątał się mój kot, wyrzuciłem go by jej nie przeszkadzał. Przypomniałem sobie o karteczce.
Wy lepiej zaopiekujecie się Karoliną, my nie jesteśmy na to gotowi... Jedyną naszą prośbą jest nadanie jej drugiego imienia - Junko. Nie szukajcie nas, nigdy.
Junko... coś mi to mówi. Gdy wróciłem do salonu zastałem standardowy widok - chłopcy spali, na podłodze walały się puste butelki i okruszki. Wziąłem się za sprzątanie, następnie udałem się do pokoju gościnnego. W nocy obudził mnie kaszel. Pobiegłem do sypialni. Charlie próbowała podnieść z podłogi swój inhalator, jednak nie miała siły. Podałem jej go, po chwili atak minął. Ze łzami w oczach rzuciła mi się na szyję dziękując mi. Poprosiłem ją by usiadła na łóżku. Pokazałem jej kartkę. Rozpłakała się.

Charlie

Ten cholerny liścik wypadł mi pewnie wtedy, gdy Mike niósł mnie do tej sypialni. Patrzał na mnie teraz swoimi brązowymi kulkami. Opowiedziałam mu całą historię mojego życia. O tym liściku, dlaczego mam na imię Karolina, jak się zaczęły marzenia o spotkaniu ich. Następnie Spike opowiedział mi o swoich problemach z okresu nastoletniego buntu. Płakaliśmy razem. W końcu spytałam go o to, co dręczyło mnie od bardzo dawna - co oznacza moje imię Junko.
-Twoje imię oznacza ''czyste dziecko'' lub ''prawdziwe dziecko'', w zależności od zapisu.
Mike patrzał mi się prosto w oczy. Gdy nasze twarze dzieliły milimetry spuścił wzrok i cicho powiedział :
-Nie, my nie możemy... Zdrzemnij się jeszcze, dobranoc - po czym pocałował mnie w czoło.
-Mike... - jednak go już nie było. Zrezygnowana rzuciłam się na poduszkę i po dłuższej walce z myślami usnęłam.

Mike

Jeżeli bym ją pocałował, Chester by mi tego nie wybaczył. Sam sobie bym nie wybaczył. Jednak ma w sobie to coś, co sprawia, że mogłem jej o wszystkim opowiedzieć. Doceniam to, że ona też się przede mną otworzyła. Pierwszy raz płakałem tak długo przy kimś bez wstydu. Ta dziewczyna wiele przeszła, ale to zamknięty rozdział. Dzisiaj zauważyłem, że ma na swojej szyi wisiorek z naszym logo.

Charlie

Obudziłam się, za oknem było już widno. Zeszłam na dół, nikogo nie było. Gdy chciałam iść do kuchni przede mną zarysowało się 6 sylwetek krzyczących 'Wszystkiego najlepszego Charlie!''. Mike zrobił wszystkim śniadanie, po którym udaliśmy się do sklepów. Brad, Rob, Joe i Dave zabrali mnie do sklepu muzycznego. Mimo moich protestów kupili mi klawisze, gitarę akustyczną, sprzęt do DJ-ki, kostki do gitary, zeszyty z nutami i na własne nuty. Mike pomógł mi wybrać przybory do profesjonalnego szkicowania, farby, pędzle itd. Chester uparł się, bym kupiła sobie ubrania, co spotkało się z moim sprzeciwem, w wyniku czego ciągnął nas od sklepu do sklepu i wychodził z kilkoma torbami.

Wieczorem, gdy byliśmy sami w domu poszłam do Chestera. Spytałam się go, co dalej z moją nauką. Powiedział mi, że będę miała indywidualne nauczanie od poniedziałku do środy rano, a od czwartku do niedzieli nauczanie gry na instrumentach, wokalu i rysunków, których udzielać mi będzie kapela. Ktoś zapukał do drzwi. To Mike, który przyszedł przedstawić mi swoją propozycję.
-Charlie, jesteś bardzo utalentowana plastycznie, nauczę cię jeszcze kilku technik i razem stworzymy okładkę naszej następnej płyty, plakaty i inne takie pierdoły.
-Ty nie mówisz serio, ja umiem narysować jakieś kwiatki, a nie takie poważne rzeczy jak okładka płyty!
-Mała, zaufaj Mike'owi, on wie co robi. Wiem, to dla ciebie duży szok, ale nie można zmarnować twojego talentu. Wstałam i udałam się w stronę swojego pokoju.

Mike

-Chester, to dla niej wielki szok, 4 dni temu mieszkała w Domu Dziecka, marzyła o spotkaniu z nami, po czym dowiaduje się, że ją adoptujesz, że pomożemy jej rozwijać jej pasję... Zrozum ją.
-Mike, ja ją rozumiem, ale jak ona zareaguje na to, że stanie się rozpoznawalna?
-Jeżeli to wszystko będzie działo się stopniowo to damy radę.
-Mamy jeszcze jedną sprawę do obgadania... Ja widzę, jak ty na nią patrzysz. Ufam ci, ale jak ją skrzywdzisz, to popamiętasz.
-Chazz, to nie tak... Podoba mi się, to prawda, ale nie wybaczyłbym sobie, gdyby przeze mnie cierpiała.
-Dobra Spike, temat skończony. Gdzie chłopcy? Mieli tu być pół godziny temu...

Chester

-Zadzwoń po nich, ja idę po małą.
Gdy miałem nacisnąć za klamkę usłyszałem, że Charlie śpiewa ''Not Alone''. Gdy skończyła otworzyłem drzwi i poinformowałem ją, że chłopcy zaraz przyjadą na jej imprezę urodzinową.

20 minut później impreza się rozkręcała. Brad kupił jej jeszcze telefon, który na obudowie miał wygrawerowane nasze logo. W pewnej chwili usłyszeliśmy potworny huk. Pobiegliśmy do kuchni, w której Joe leżał nieruchomo na podłodze podśpiewując ''What I've Done''. Obok niego było połamane krzesło, a jedna z szafek była otwarta. Trzymałem tam ciasteczka, pierwszą i jedyną miłość Joe'go. Po poskładaniu go w jedną całość stwierdziliśmy, że skończy się na wielkim guzie, ale będzie żył. Po skończonej imprezie Charlie do mnie przyszła, przytuliła się i powiedziała :
-Zgadzam się, spróbuje z Mike'm zrobić jakąś fajną pracę, zgadzam się na śpiewanie, zgadzam się na wszytko, dziękuje ci bardzo Chazzy, wyrwałeś mnie z koszmaru, kocham cię - mówiła to tak szybko, że sens tych słów doszedł do mnie po chwili. Gdy ją przytulałem musiałem bardzo uważać, by jej nie uszkodzić, ponieważ była taka chuda. Z uśmiechem stwierdziła, że słyszy to od kiedy pamięta. Pożegnała się i udała w stronę sypialni. Gdy już usypiałem, usłyszałem jej pisk i wołanie :
-Chester, chodź tu szybko! Chester szybko, pospiesz się! Chazzy!
To, co mi pokazała sprawiło, że moje nogi stały się jak z waty.

4 komentarze:

  1. hyhy , świetne :D Czekam dajej :3

    OdpowiedzUsuń
  2. "Pobiegliśmy do kuchni, w której Joe leżał nieruchomo na podłodze podśpiewując ''What I've Done''." Hahahaha Genialny tekst!
    Nie mogę no..
    Hmm.. Zaczyna być ciekawie, ciekawie.. Końcowka sprawiła, że jestem coraz bardziej zaintrygowana twoim blogiem.
    Zaczyna się dziać.
    Jestem ciekawa co to znów się stało.
    Ach, tak w ogóle to na moim blogu jest już nowy rozdział także tego.. Zapraszam a tobie tylko jednego - WENY! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za tyle dobrych słów, już lecę na Twojego bloga :)

      Usuń

Dziękuje za pozostawienie komentarza, jest on moją wielką motywacją. Krytykę biorę sobie do serca i robię wszystko, by opowiadanie spełniało oczekiwania czytelników.
Charlie