poniedziałek, 27 stycznia 2014

ROZDZIAŁ XVI

Charlie

I znowu zostałam sama. Nienawidzę tego, jestem przyzwyczajona do tego, że Mikey zawsze przy mnie jest. W pomieszczeniu zaczęło robić się coraz jaśniej. Pełnia księżyca... Wyjęłam komórkę. Wyświetlacz zraził mnie w oczy. Gdy przyzwyczaiły się one do tak jasnego światła odczytałam, że jest północ. Bardzo chciało mi się spać, ale nie mogłam usnąć. Rozmyślałam o dziwnym zachowaniu Brada. Postanowiłam poważnie z nim porozmawiać. Wszystko zaczęło robić się ciemne i niewyraźne. Zasnęłam.

Obudziłam się. Promienie słoneczne delikatnie muskały moją twarz. Przewróciłam się na drugi bok i przestraszona krzyknęłam. Na fotelu spali wtuleni w siebie Chester i Mike. Wyglądali bardzo słodko. Drugi przebudził się i dopiero po kilkunastu sekundach zorientował się, co się dzieje.
-Chester... Ty.. ty.. ty gejuchu jeden! - wykrzyczał uwalniając się z uścisku przyjaciela.
-Jakbyś nie zauważył, to ja tu byłem pierwszy - odpowiedział mu zaspany.
-Mała, weź ogarnij swojego tatusia, bo się zaraz wkurzę - zwrócił się do mnie chłopak.
-Tato, ogarniam cię - powiedziałam od niechcenia.
Zobaczyłam, jak Chazz posyła swojemu rozmówcy wrogie spojrzenie.
-Która tak właściwie jest godzina? - zapytałam.
-10.45 - powiedział Joe wchodząc do sali.
-O kurwa, to sobie pospałam - powiedziałam przeciągając się.
-Wyrażaj się - skarcił mnie mr. Hahn.
Przewróciłam oczami, co mu się bardzo nie spodobało. Miał już coś powiedzieć, gdy Bennington do niego podszedł i wyszeptał coś na ucho. Pokiwał głową ze zrozumieniem i wyszedł.
-Co się stało? - powiedziałam drżącym głosem.

Chester

Zbieram się na odwagę.
-Co się stało? - słyszę jej głos pełen niepewności.
Czuje na sobie wzrok kumpla. Przeczesuję ręką włosy, po czym udaje się do okna. Widzę dzieci biegające wokół drzew. Ta radość na ich twarzach... Jedna dziewczynka zatrzymała się, pomachała mi i pobiegła dalej. Była niską blondyneczką z dwoma kucykami. Na sobie miała letnią, białą sukienkę w kwiatki. Uśmiechnąłem się pod nosem. W odbiciu zobaczyłem, jak Spike siada obok dziewczyny i ją obejmuje.
-Jutro z samego rana będziesz miała operację, dokładniej to przeszczep...
Słyszę, jak zaczyna płakać. Chłopak od razu ją pociesza. Mój głos był taki... beznamiętny. Nie czuje żadnych emocji. Chester, weź się w garść, twoje dziecko cierpi, a ty nic z tym nie robisz... Odwracam się. Widzę łzy spływające po jej bladej twarzyczce.
-Będziesz miała organ swojego prawdziwego ojca - mówię przeszywając ją wzrokiem.
Podnosi głowę do góry.
-Przecież... przecież on nie żyje! - mówi wybuchając na nowo.
-Cóż, czuję się bardzo dobrze, mógłbym powiedzieć, że idealnie - odpowiadam.
Patrzy na mnie pytająco. Na jej twarzy maluje się złość. Wygląda na to, że poukładała sobie wszystko w głowie.
-Zostawiłeś mnie... Zostawiłeś NAS! - wykrzyczała zaznaczając ostatnie słowo.
-Ale to nie jest tak, jak... - zacząłem spokojnie.
-Patrzcie kobiety, wasze córki jarają się facetem, który jest oszustem! - wybuchła.
-Ale ty nic nie rozu...
-To ty nic nie rozumiesz - jej czerwone od łez oczy przeszywały moje ciało nienawiścią.
Mike podszedł do mnie i poprowadził w stronę wyjścia.
-Stary, to nie było przekazane tak, jak powinno. Zajmę się tym - wyszeptał do mojego ucha.

Mike

Nie zdziwiło mnie to, jak mała zareagowała.  Ma dopiero 17 lat, nie wszystko może być dla niej jasne. Wracam do niej i przecieram z jej twarzy łzy.
-Pamiętasz, jak pytałeś się mnie ostatnio o moje marzenia? - zapytała.
-No tak - odpowiedziałem zdziwiony.
-Moim marzeniem jest, by to wszystko w końcu się skończyło - powiedziała cicho.
-Wolałabyś, żeby było jak dawniej? - przyglądałem się jej.
-Tak... Nie miałabym ciebie, nie wiedziałabym, że Julie jednak żyje, nie poznałabym swoich idoli, ale... ale miałabym spokój - spuściła głowę w dół.
-Hej, mała, nie myśl tak. Nie zawsze wszystko się układa, ale wszystko dzieje się w określonym celu... To było ci pisane, tego już nie zmienisz... - złapałem ją za rękę.
-Ale dlaczego on nas zostawił? Dlaczego Ju mieszka z obcymi ludźmi, a nie ze mną? Dlaczego to wszystko jest takie pokręcone? - zadawała pytania, które ją dręczyły.
-Zrozum, on nie wiedział, że ty się urodziłaś... Łatwiej będzie, gdy opowiem ci całą historię - powiedziałem.

20 lat temu Chester i Claudie poznali się na festynie dla osób uzdolnionych muzycznie organizowanym przez jej szkołę. Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia i dosyć szybko zostali parą. Ona miała wtedy 14 lat, on 17. Wszyscy byli przeciwni ich związkowi,  jednak oni nie odpuścili. Musieli być razem, ich uczucie było zbyt mocne, by zrezygnować z niego przez głupie gadki rodziców czy sąsiadów. Miesiąc po jej osiemnastce pobrali się. Ich związek został wystawiony na próbę - wyjechaliśmy w trasę trwającą 10 miesięcy... Gdy Lucy się urodziła Claudie miała 21 lat. Chazz nie mógł się ogarnąć, taki był szczęśliwy. Z resztą ja też, przylepka ''wujek'' bardzo mi pasowała. Wujek Mike, rozumiesz? Uwielbiałem tą małą, była takim radosnym dzieckiem. Gdy ona spadła z tych drabinek... Gdyby były porządnie przymocowane nic by się nie stało. Ona dalej by żyła. Obydwoje się załamali. On szukał pocieszenia w pracy, ona w kieliszku. Wkrótce się rozwiedli. 
Gdy kilka dni temu dowiedział się, że będziesz potrzebowała przeszczepu ani razu się nie zawahał. Zgłosił się na dawcę. Odpowiednie badania wykazały, że jest twoim biologicznym ojcem. Nawet nie wiesz, w jak wielkim był szoku. 14 lat wcześniej stracił jedyną córkę, a nagle okazuje się, że ma też drugą. Zapewne zadałaś sobie pytanie : jeśli ty jesteś jego dzieckiem, to co z Julie? Przecież wy jesteście jak dwie krople wody... \Wewnątrzszpitalne dochodzenie wykazało, że dziewczynki urodziły się tego samego dnia i przez nieodpowiedzialną pielęgniarkę zostały podmienione. Twoja siostra trafiła do rodziny, która kilka dni później oddała ją do adopcji. Miałyście wielkie szczęście, że trafiłyście do jednego Domu Dziecka. Resztę już znasz...

-To... To jest niemożliwe - powiedziała zszokowana.
-Dlaczego tak uważasz? - zapytałem.
-Jakim cudem jesteśmy dwujęzyczne? I dlaczego jednym z tych języków nie jest angielski?
-Zarówno Chester jak i Claudie mają w rodzinie Japończyka. Jego prapraprababcia była Polką, więc i te geny do was dotarły.
-Ja słyszałam o takich historiach w telewizji, w radiu, czytałam w gazecie... ale że to spotkało mnie? - mówiła w wielkim szoku.
-Rozumiem cię, sam bym w to nie uwierzył... Planujemy z chłopcami zakup jednego, wielkiego domu, chcemy, by twoja siostra również z nami zamieszkała.
-Ona jest bezkonfliktowa, zgodzi się, na pewno - powiedziała cicho.
Siedzieliśmy w ciszy już dłuższy czas. W jej oczach pojawiały się naprzemiennie łzy i iskierki radości.
-Mike... Ja nie będę mogła ćwiczyć, prawda? Ja tak kocham sport, nie chcę tego stracić...
-A kto tak powiedział? - zapytałem, chociaż znałem odpowiedź -nie wierz w te brednie, co piszą na necie. Będziesz mogła tańczyć, śpiewać, jeździć na rolkach czy rowerze... Po prostu będziesz musiała uważać na to, by się nie odwodnić - powiedziałem ściskając jej dłoń mocniej.
Pokiwała głową w geście zrozumienia.
-Wszystko potrafię spieprzyć. Zraniłam Chazza... - wyszeptała.
-Wy musicie po prostu szczerze porozmawiać - poradziłem.
-Ja się tak bardzo boję - powiedziała przytulając się do mnie.

Dwa tygodnie później.

-Zaczynamy życie od nowa - powiedział Chester stojąc przed drzwiami naszego nowego domu.
Zobaczyłem, jak Charlie czule obejmuje siostrę. Podszedłem do nich.
-Dziękuje - powiedziała bezdźwięcznie miniaturka mojej dziewczyny.

/Rozdział jak zawsze dedykowany jest Magdzie, dziękuje Mysiu <3
Charlie

4 komentarze:

  1. Nie ma za co skarbie <3
    Genialny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. WYBACZ WYBACZ WYBACZ WYBACZ ;____________________; Mogę się iść w piekle smażyć, bo nie komentuję twoich postów ;-;
    Brak mi na wszystko czasu.
    Ale wracając - rozdział genialny, nie spodziewałam się tego. Wszystko takie... Whoooow. No popatrz.. Nawet ty piszesz lepiej ode mnie ;-;
    Ugh.. Smutam ;-; Nie ważne ;-;
    Wracając ponownie - opisy, to wszystko.. Pamiętam twoje pierwsze rozdziały, tak wiele się zmieniło, tak wiele się wydarzyło.
    Nie potrafię porządnie komentarza napisać - WYBACZ ;__________;
    Weny życze i obiecuję już się nie spóźnić ;-;

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, hej, heloł
    Wróciłam i komentuje.
    Ta więc rozdział jak zwykle awww *.*
    Ta takie słodkie, że przygarnęli siostrę Charlie. Większa rodzinka ;)
    Czekam na więcej.
    Informuj mnie o kolejnych wpisach, proszę...
    Cieplutko pozdrawiam i życzę weny!

    A tak przy okazji, u mnie 7 rozdział. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest świetnie *u* Wybacz, że nie komentowałam poprzednich wpisów.
    1.Dzisiaj odnalazłam Twój blog.
    2.Nie mam w zwyczaju komentować starych wpisów XDD

    U mnie nowy xd

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za pozostawienie komentarza, jest on moją wielką motywacją. Krytykę biorę sobie do serca i robię wszystko, by opowiadanie spełniało oczekiwania czytelników.
Charlie