Rozdział dedykuję Magdzie, ona wie, że o nią chodzi.
Przypadek? Nie sądzę <3
Charlie
Instynktownie mocniej ściskam dłoń Mike'a, drugą łapię Chazza za koszulkę. Czuje, że stojący obok Joe robi to samo.
-A ty co tutaj robisz? Nie spieprzysz mi życia, Leander, nie pozwolę ci na to! - krzyczał Chester.
-To jest teren otwarty, mogę tutaj być kiedy tylko chcę... Tym bardziej, że jestem dziennikarzem - dał nacisk na ostatnie słowo.
-Spokojnie, uspokój się, proszę - szeptałam do niego.
-Jakiś problem? Pomóc w czymś? - jak z pod ziemi pojawił się przed nami Richard Scott.
-Nie, ja już wychodziłem - powiedział nadzwyczaj grzecznie dziennikarz - przeczytajcie jutrzejsze wydanie gazety - wysyczał w naszą stronę, po czym udał się w stronę samochodu.
W moich oczach nagromadziły się łzy. Phoenix to zauważył i się do mnie przytulił. Spike zakaszlał.
-Taki debil nie popsuje nam wieczoru, chodźmy. Jesteśmy w końcu Linkin Park! - odezwał się Rob.
Odkleiliśmy się z Dave'm od siebie, śmiejąc się z miny mojego chłopaka. Wyrażała ona niewyobrażalną zazdrość ale również radość. Pocałowałam go w czoło, co odwzajemnił triumfalnym uśmiechem. Objął mnie w pasie i powiedział :
-Masz rację, chodźmy. Na co macie ochotę?
-Chodźmy na lody - zaproponowałam. Pokiwali głowami w geście zgody.
Po 15 minutowym spacerze doszliśmy do małej kawiarni. Była mała, ale bardzo przytulna. Kawowe ściany tworzyły kontrast ze śnieżnobiałymi kafelkami. Ciemnobrązowe stoliki nakryte były blado-szarymi obrusami. Wszystko to dopełniały dodatki w kolorze kawy. Usiedliśmy przy oknie. Po chwili podeszła do nas kelnerka. Po złożeniu zamówienia zapytałam :
-Kiedy kolejny koncert?
-Za tydzień. Teraz czekamy na naszego busa i jako, że jesteś jedyną dziewczyną w zespole... musimy posprzątać - Brad udawał, że się rozpłakał.
-Zmartwię was, i tak musielibyśmy tam trochę ogarnąć - powiedział Mike.
-Znając życie ty byś to robił - zaśmiałam się.
-Skąd wiedziałaś? - wyszczerzył swoje białe ząbki.
W tym momencie kelnerka przyniosła zamówione przez nas lody.
-Jak ty możesz tak jeść? - zapytał Joe wskazując na mój pucharek, mieszczący sorbety o smaku cytrynowym, limonkowym oraz pomarańczowym.
-To jest pycha, lubię cytrusy - powiedziałam z szerokim uśmiechem - chcesz spróbować?
-Nigdy w życiu, mama mnie uczyła, że nie wolno krzywić twarzy bo tak zostanie - zaśmiał się.
Uśmiech zszedł mi z twarzy. Mnie nie miał kto tak powiedzieć, mimo, że to głupoty...
-Kotku, stało się coś? - wyszeptał Spike.
-Nie, jest ok - skłamałam szybko.
Odpowiedział mi uśmiechem. Jego uśmiech, jego wzrok, jego dotyk... to wszystko doprowadzało mnie do szaleństwa. Wróciły wspomnienia z naszej pierwszej, wspólnej nocy. Był wobec mnie tak bardzo delikatny, czuły... Przyglądałam im się tak, jakbym stała z boku. Widać było, że są bardzo zgraną paczką, więc czy ja jestem im potrzebna?
Mike
Nigdy nie czułem się tak bardzo odpowiedzialny za drugą osobę. Ostatnio zdałem sobie sprawę, że jestem bardzo zazdrosny, mimo, że nie mam o kogo. Dalej nie mogę wybaczyć sobie, że się przeze mnie pocięła. Jeżeli w tej gazecie pojawi się coś na jej temat... będzie się działo.
-Która godzina? - zapytałem.
-Dochodzi 22 - odpowiedziała mała ziewając.
-Musimy się zbierać, za niedługo zamykają - powiedziałem wstając i odsuwając jej krzesło. Pożegnaliśmy się z obsługą i wyszliśmy z pomieszczenia. Swoje kroki skierowaliśmy w stronę domu.
-Przepraszam, czy mogliby państwo poświęcić nam chwileczkę? - odwróciliśmy się i zobaczyliśmy grupkę nastolatków - Bo... bo my jesteśmy Soldiers, byliśmy na koncercie, świetna robota - jąkał się jeden z nich, który wyróżniał się niskim wzrostem.
-Dziękujemy bardzo, miło nam słyszeć takie rzeczy, to dla was, Soldiers, staramy się, by wypaść jak najlepiej - powiedział Chazz.
-A czy możemy prosić o zdjęcie i autografy? - zapytała speszona, na oko 15 letnia dziewczyna.
-Jasne! - krzyknął z entuzjazmem Brad.
Zauważyłem, że Charlie się zamyśliła. No tak, jej pierwszy w życiu autograf.
-Pani bardzo ładnie śpiewa, z takim powerem - zabrał głos ''jąkała''.
-Jaka pani, ja jestem waszego wieku - zaśmiała się - dziękuje, starałam się dać z siebie wszystko.
Po zrobieniu sobie wspólnego zdjęcia, podpisaniu plakatów i krótkiej pogawędce udaliśmy się do mieszkania.
Chester
Jest 22.30. Za półtorej godziny coś pojawi się w wirtualnej wersji gazety... Doszliśmy do naszego korytarza, w którym pożegnaliśmy się i weszliśmy do swoich sypialni. Włączyłem laptopa i wpisałem w wyszukiwarce ''Kodeks Karny''. Nie pozwolę temu gnojkowi zniszczyć mojego życia, którym jest Linkin Park. Zapowiada się długa noc.
Obudziło mnie pukanie. Usnąłem przy biurku, świetnie.
-Hej, Bra... - powiedziałem, jednak zakrył mi usta ręką.
-Cicho, chodź do środka - wyszeptał popychając mnie w tył. Cicho zamknął drzwi i usiadł na łóżku - wejdź na stronę Arthura, nie będziesz zadowolony - powiedział normalnym tonem.
-Studiowałem Kodeks Karny, mamy na niego haka - powiedziałem wpisując hasło w Google - ale tutaj nic nie ma, zobacz. Ostatni wpis dwa tygodnie temu.
-Usunął to? Dlaczego? - Delson chodził po pomieszczeniu - w sumie... lepiej, że nic nie było na jej temat. Po co szukasz kruczków prawnych? Nie zaczynaj z nim wojny, dobrze ci radzę.
-Wojna się już rozpoczęła, a ja nigdy nie przegrywam - powiedziałem z uśmiechem na ustach.
Charlie
W czasie, gdy Mike poszedł pod prysznic, przebrałam się w piżamę. Po krótkim namyśle wyjęłam komórkę i zaczęłam pisać.
Cześć Julcia, mam nadzieję, że nie śpisz. U nas jest już 22.45. Niedawno dałam swój pierwszy w życiu autograf, całkiem fajne uczucie. Bardzo mi ciebie brakuje, chciałabym cię przytulić. Przeglądam zdjęcia, które mi ostatnio wysłałaś, dziękuje :) Mam propozycję - pogadaj ze swoimi opiekunami, może zgodzą się na koncert? Jeżeli tak, to ja też pogadam z chłopakami.
Xoxo, Karolina.
Po chwili dostałam odpowiedź :
Siemka Karo, ja i koncert? Chyba sobie żartujesz. Idę na spacer z Margaret, nareszcie jest troszkę chłodniej. Trzymaj się.
Julia
-Kuźwa! Charlie, pomożesz mi? Ta cholerna suszarka nie działa! - krzyczał Spike.
-Dzieciak... - powiedziałam pod nosem kierując się w stronę łazienki.
Chłopak stał przed lustrem z ręcznikiem zawiązanym w pasie trzymając w rękach feralny sprzęt. Podeszłam do niego, chwyciłam za kabel i włożyłam wtyczkę do gniazdka, po czym odwróciłam się i wyszłam z pomieszczenia zostawiając go w osłupieniu. Po chwili podszedł do mnie i zapytał :
-Jak wy to robicie?
-My po prostu myślimy - odpowiedziałam sarkastycznie.
Stał dwie minuty intensywnie nad czymś myśląc, po czym wrócił do pomieszczenia z którego przyszedł.
-Z kim ja żyje? - powiedziałam chowając twarz w poduszce.
Mike
Po 10 minutach wróciłem do pokoju.
-Musimy pogadać - powiedziałem.
-O czym? - usłyszałem odpowiedź drżącym głosem.
-Chciałbym cię przeprosić za to, że jestem taki zazdrosny. Ufam ci, wiem, że mnie nie zdradzisz, a chłopcy traktują cię jak młodszą siostrę. Jednak świadomość, że mogę cię stracić... - zacząłem, jednak zamknęła mi usta pocałunkiem.
-Nie stracisz mnie kotku, nie martw się - wyszeptała - kocham cię, nic tego nie zmieni, rozumiesz?
-Rozumiem - odpowiedziałem.
Położyłem się obok niej. Zacząłem całować ją w usta, w policzki, czoło, po szyi...
-Kocham cię - powiedziała.
/Poprzedni rozdział miał być wstępem do tego, ale dopiero od następnego rozdziału zacznie się coś dziać.
Przepraszam, że tak długo nic nie pisałam, ale najpierw miałam bardzo wolny Internet, następnie pracowałam dosyć długo nad rozdziałem, który po prostu się usunął ._. Kocham cię, bloggerze...
Dziękuje wam za tyle miłych komentarzy, są one dla mnie niezwykłą motywacją, często płaczę ze szczęścia gdy je czytam. :)
Charlie
Bardzo fajny rozdział,dzięki za dedyk <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, jak zwykle z resztą, z niecierpliwością czekam na następny. Weny życzę :)
OdpowiedzUsuńJakie to suodkie *.*
OdpowiedzUsuńNie zniosę jeśli ich rozdzielisz. Błagam, oni muszą być ze sobą do końca świata.
Ciekawi mnie co takiego na się wydarzyć? Tylko nie coś smutnego, bo laptop wyląduje za oknem.
Rozdział jak zwykle świetny. Podziwiam Cię za to, że tak szybko je piszesz. Ja za mim coś napiszę to pół miesiąca mija.
Informuj mnie dalej o nowych wpisach.
Pozdrawiam cieplutko.
Weny kochana!!!
Ekhem.. Za moje opóźnienie pozwalam ci mnie zabić, i tak ludzie chcą mnie już zabić, więc możesz się do nich dołączyć ;__;
OdpowiedzUsuńTen rozdział mi sie tak podobał. Coraz więcej uczuć, tak się w to wszystko wczułam, mogłabym czytać dalej, i dalej, i dalej. Bez końca.Podoba mi się to. Wczuwam się. Mhm.. Oby tak dalej.
A tego sukinsyna Leandera zabiję (zanim ludzie zabiją mnie). Em.. Mike, serio? Nie podłączyłeś suszarki do prądu i dziwisz się, dlaczego nie działa? Boże kocham cię za to.
Podsumowując: DAWAJ MI NASTĘPNY ROZDZIAŁ. Proszę.
+ Zapraszam do mnie na 20 rozdział :3
WENY!