środa, 5 lutego 2014

ROZDZIAŁ XVII

Mike

Obudziłem się, ale jej przy mnie nie było. Zdziwiło mnie to, ponieważ to ja zazwyczaj wstawałem wcześniej.
Założyłem pierwszą lepszą koszulkę i wyszedłem z sypialni. Już na schodach usłyszałem odgłosy kłótni, jednak byłem zbyt zaspany, by wyłapać, między kim się ona toczy. Po chwili słyszałem już bardzo dobrze.
-To nie było miłe - powiedziała ostro Charlie.
-Wiecie co? Mam to gdzieś! - wykrzyczała Julie. Po domu rozszedł się donośny trzask.
-Jak mnie ta gówniara wkurza! Wszyscy wokół niej skaczą, by było jej jak najlepiej, by szybko się wśród nas zaaklimatyzowała, a ona nie potrafi się odwdzięczyć!
-Spokojnie, ona przechodzi teraz trudny wiek, musisz ją zrozumieć... - zabrał głos Chester.
-Tato, nie można wszystkiego zganiać na dojrzewanie - odpowiedziała.
-Po prostu ją zrozum - powiedział cicho i wyszedł z pomieszczenia.
-Ja pierdziele- powiedziała kopiąc nogą w stojak na keyboarda - cholera - wysyczała krzywiąc się z bólu.
Podszedłem do niej cicho i mocno przytuliłem od tyłu. Odwróciła się na pięcie i pocałowała mnie.
-Kocham cię, Mike - wyszeptała.
-Możecie lizać się gdzie indziej? - usłyszeliśmy głos Phoenixa. Podszedł do szafki, wyjął z niej wodę i wyszedł.
-Zazdrośnik - zaśmiałem się.
-Pójdziesz ze mną jej poszukać? - zapytała smutno.
-Ok, pójdę tylko założyć na siebie coś normalnego - odpowiedziałem
-Idę z tobą, w piżamie daleko nie zajdę - uśmiechnęła się blado łapiąc mnie za dłoń.

Po 15 minutach byliśmy gotowi do wyjścia.
-Wychodzimy! - krzyknąłem w stronę domu zamykając drzwi.
-Jak dobrze, że mieszkamy tak blisko parku, jest cholernie ciepło - powiedziała dziewczyna zakładając okulary przeciwsłoneczne.
-Wzięłaś też moje? - zapytałem wskazując na jej torebkę. Pokiwała głową - to mogłabyś mi je dać?
-Nie tym razem - puściła mi oczko i rzuciła się do biegu.
-Charlie, błagam cię - powiedziałem biegnąc za nią.
-Try to catch up! - odkrzyknęła skręcając w pierwszą z brzegu alejkę.
Zatrzymałem się, ponieważ usłyszałem głośny szloch. Zobaczyłem siedzącą na murku dziewczynę. Wyglądała bardzo... mrocznie. Jej blada cera i czerwone włosy wyróżniały się na tle czarnych ubrań.
-Hej, stało się coś? Może mógłbym jakoś pomóc? - zapytałem kucając.
-M-mike? - załkała podnosząc głowę.
-Julie? Nie poznałem cię - powiedziałem zszokowany.
-Ona jest na mnie wściekła, prawda?
-Musicie ze sobą po prostu porozmawiać - powiedziałem podając jej chusteczkę.
-Dlaczego ja jestem taką wredną suką, która tylko wszystkich rani?
-Nie mów tak, słyszysz? Nie mów tak! - dołączyła do nas Margaret.
Przytuliła mocno dziewczynę, której oczy na nowo zalały się łzami.
-Zostawię was same... Idźcie do domu, może załapiecie się na późniejsze śniadanie - uśmiechnąłem się wracając na ścieżkę. Z zamyślenia wyrwał mnie widok, który wywołał u mnie salwę śmiechu.

Charlie

-Powiedz mi, z czego ty się śmiejesz? NO Z CZEGO?! - mówiłam wkurzona.
Mój chłopak już 15 minut się ze mnie natrząsał.
-Mike, uspokój się! - krzyknęłam.
Spojrzał na mnie, otarł łzy z policzka i zapytał :
-Co ci się stało? Czemu jesteś taka mokra?
-Nie wkurzaj mnie jeszcze bardziej - wysyczałam.
Podbiegł do nas na oko 10 letni chłopiec.
-To ciebie wrzuciliśmy do stawu? Przepraszamy, myśleliśmy, że to moja starsza siostra  - mówił szybko opanowując śmiech.
Spowodowało to, że Spike dosłownie turlał się po ziemi.
-Zejdź mi z oczu - powiedziałam.
-Nie bądź na nas zła - odpowiedział chłopiec i pobiegł w stronę rówieśników.
-Shinoda, zamknij się - warknęłam kierując się w stronę bramy.
Gdy dotarłam w końcu do domu szybko pobiegłam po schodach w stronę sypialni.
Po kilku minutach usłyszałam szepty, a następnie gromki śmiech dochodzący z salonu. Przebrałam się w zielone spodenki i białą bluzkę na ramiączkach. Po wysuszeniu włosów zeszłam na dół.
-Nawet się nie odzywajcie - powiedziałam widząc ich miny - młodej jeszcze nie ma?
-Napisała mi, że idzie do jakieś koleżanki czy coś - odpowiedział Chester.
-Słyszycie to? - zapytałam.
Ze schowka pod schodami do moich uszu dochodził cichutki pisk.
Zobaczyłam szeroki uśmiech mojego chłopaka.
-Mike, co ty znowu kombinujesz?
Podszedł do schowka, otworzył drzwi i powiedział :
-Kochanie, powitaj w naszym domu kolejnego lokatora : Bastera.
Z pomieszczenia wybiegła mała, ciemna, włochata kuleczka. Pokonała 2 metry, po czym się wywróciła.
-On... on jest mój? - zapytałam powoli.
-Tak,  taki mały prezent od naszej szóstki - powiedział Brad.
-Dziękuje - powiedziałam z łzami w oczach. Przytuliłam każdego z nich.
-Może pojedziemy do moich rodziców? Dawno u nich nie byliśmy, chcieli też się z nim pobawić... - zaproponował Mike.
-Jedźcie, ale macie wrócić najpóźniej o 22, musimy obgadać parę spraw - odpowiedział za mnie Chazz.
-Tak jest! - zaśmiałam się salutując.

Mike

-Kolejni goście! - powiedziała z radością mama całując mnie w policzek.
-Jak to kolejni? Ciocia przyjechała? - zapytałem ucieszony.
-Nie, nie ciocia - zgasiła mój entuzjazm - Jay nic ci nie powiedział? Przyjechał z Julie, grają na konsoli.
Spojrzałem na swoją towarzyszkę. Uśmiechnęła się pod nosem.
-Fajnie, że przyjechaliście z Basterem, ponieważ będzie miał się z kim pobawić- powiedział ojciec, gdy byliśmy już w salonie.
-Tato, wzięliście jednak tego psa? Tłumaczyłem wam już to... Kto się będzie nim opiekował? Co prawda Jason jest odpowiedzialny, ale czy codzienne spacery po prostu mu się nie znudzą?
-Michael, nie będę z tobą dyskutował. Temat zakończony.
W kącie zauważyłem Larry'ego, jak się później okazało. Rodzice wyjaśnili, że wzięli go ze schroniska, jego wiek został określony na 2,5 miesiąca. Charlie podeszła do jego kojca i położyła obok Bastera. Pierwszy z nich od razu rzucił się na drugiego, jednak w przyjacielskich intencjach.
-Kochanie, spójrz jak się fajnie bawią... Jak dorosną będę identyczni! - mówiła z radością w głosie dziewczyna.
-Będziecie mogli go nam podrzuć podczas wyjazdów, nie będzie się nudził - powiedział tata.

-My już będziemy się zbierali, weźmiemy przy okazji Julie - powiedziała kilka godzin później dziewczyna.
-Dobrze, pójdę po nich - odpowiedziała mama udając się w stronę pokoju mojego młodszego brata -musicie coś koniecznie zobaczyć! - wyszeptała podekscytowana wracając do salonu.
Wymieniliśmy z małą zdziwione spojrzenia. Udaliśmy się za mamą. Prowadziła nas tam, gdzie wcześniej była.
Otworzyła powoli drzwi i odeszła od nich. To co zobaczyłem, wywołało u mnie bardzo pozytywne emocje. Na łóżku spała przykryta męską bluzą czerwonowłosa dziewczyna. Trzymała za rękę bruneta, który leżał na kilku kocach na podłodze. Jak nie trudno się domyślić, była to siostra Charlie i mój brat.
-Czy ja o czymś nie wiem? - zapytałem zdezorientowany.
-Albo to jest czysty przypadek, albo mamy nową parę - odpowiedziała mi dziewczyna.
-Niech zostanie tutaj na noc, jutro po nią przyjedziemy, albo Jason ją podwiezie... zobaczymy - powiedziałem udając się w stronę wyjścia.

/Przepraszam za tyle dni bez rozdziału, ale skończyły mi się ferie, a zaczęła szkoła...
Rozdziały będę teraz pojawiać się o wiele rzadziej, ponieważ teraz oceny idą na świadectwo...
Myślę, że mnie zrozumiecie i wykażecie się cierpliwością.
Dziękuje Wam za tak miłe komentarze, są cholernie motywujące.
Do kolejnego,
Charlie.

+Za nowy wygląd serdecznie dziękuje Madzi <3

1 komentarz:

  1. No, no, no. Ciekawie, dużo tu słodyczy.
    Charlie w stawie, no i ten piesek *.*
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny !

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za pozostawienie komentarza, jest on moją wielką motywacją. Krytykę biorę sobie do serca i robię wszystko, by opowiadanie spełniało oczekiwania czytelników.
Charlie