czwartek, 20 lutego 2014

ROZDZIAŁ XVIII + wyjaśnienia

Julie

Budzą mnie promienie słoneczne. Czuję, że ktoś  mocno trzyma mnie za rękę. Kieruję swój wzrok w dół.
-Jason... Jay... - szepczę potrząsając chłopakiem.
-Jeszcze pięć minut, mamooo - wyjęczał.
-Jason! - powiedziałam ostro. Odpowiedziało mi chrapanie. Usłyszałam cichutkie skrzypienie drzwi. Odwróciłam się w ich stronę. Zobaczyłam w nich promienną twarz Donny.
-Szłam akurat do kuchni przygotowywać śniadanie, gdy usłyszałam głos... Zostaw, tak go nie obudzisz - zaśmiała się.
-W takim razie w jaki sposób pani to robi? - zapytałam.
-Codziennie rano budzę go tak - odchrząknęła - Synku, wstawaj - powiedziała anielskim głosem.
-Pójdę na drugą - mówił przez sen.
-W TEJ CHWILI WSTAWAJ! - wykrzyczała blondynka.
Chłopak poderwał się gwałtownie z podłogi. Rozkojarzony usiadł obok mnie.
-Mamo, mam 17 lat. Budzisz mnie tak odkąd poszedłem do szkoły. Teraz są wakacje. Zlituj się nade mną, kobieto! - z biegiem czasu był w stanie wypowiedzieć krótkie zdania.
-Wakacje wakacjami, a za miesiąc szkoła - odpowiedziała - chodźcie na śniadanie, chyba jesteście głodni? Zrobiłam naleśniki z syropem klonowym.
-Miałam się odchudzać, ale one są takie dobre - zaśmiałam się.
-Ty? Odchudzać? Chyba z kości na ości - mówił zaspany jeszcze Shinoda.

-Pijesz kawę, herbatę, sok? - zapytał Muto, gdy dotarliśmy do jadalni.
-Poproszę herbatę.
-Julie... Powiedz mi dziecko drogie, co wy w sobie macie? - zapytał nalewając mi napój do kubka.
-My? - odpowiedziałam zdziwiona.
-Ty i twoja siostra. Musicie mieć w sobie coś wyjątkowego, skoro obydwie oczarowałyście moich synów - mówił patrząc mi głęboko w oczy.
-Tato, przestań - wycedził chłopak.
-Czy pan mi coś sugeruje?
-Ależ nie, ja tylko pytam. Jedna już zabrała nam syna, drugim chcemy się jeszcze nacieszyć.
-Moja siostra nikogo wam nie zabrała - powiedziałam ostro.
-Dzieci, weźcie jedzenie i idźcie do pokoju - powiedziała Donna.
-Proszę, nie kłóćcie się... - wyszeptał 17 latek łapiąc mnie za rękę.

-Hej, co jest? Nie płacz... - pocieszałam Jasona.
-Odkąd Mike się wyprowadził, to oni... oni non stop się kłócą, rozumiesz? Non stop... Gdy mu o tym mówię, zlewa mnie. Dla niego liczy się tylko jego cholerny zespół! - uderzył pięścią w ścianę. Musiał robić to często, ponieważ w tym miejscu było małe wgniecenie.
-Nie mów tak. Oni są teraz na szczycie kariery, muszą o to dbać. Musisz mi przyznać, że tworzą zajebistą muzykę i ludzie ich za to uwielbiają! - próbowałam załagodzić sytuację.
-Julie, może zjemy śniadanie na mieście? Potem pojedziemy do was, ok? - szybko zmienił temat.
-No dobrze, ale spakuj kilka swoich rzeczy. Mały urlop od rodziców ci pomoże. Dzisiaj możemy jechać na basen, jutro do kina... - rozmarzyłam się.
-Mała, nie szalej - zaśmiał się - wezmę kilka gier na xboxa, questy same się nie przejdą - mówił z iskierkami w oczach.
-Przerwa od konsoli też ci dobrze zrobi - powiedziałam z szerokim uśmiechem.
-Tak sądzisz?
-Tak. Zbieraj się, poczekam przy samochodzie.
-Jedziemy motorem - odpowiedział.
-Co? - zapytałam wmawiając sobie, że się przesłyszałam.
-Jedziemy motorem - powtórzył o wiele głośniej.
-O nie, ja na to badziewie nawet nie wsiądę! Nie licz na to - zaśmiałam się wychodząc z pokoju, zanim Jason zdążył zaprotestować.

Jason

-Gdybyś tylko wiedziała, co do ciebie czuje... - wyszeptałem zamykając zamek błyskawiczny w torbie - nie zostawię cię tu, wiesz? - mówiłem do zdjęcia oprawionego w piękną, niebieską ramkę.
Przedstawiało ono młodą dziewczynę przytuloną do niewiele starszego chłopaka. W ich oczach było coś więcej, niż radość... Pamiątka szybko znalazła swoje miejsce w bocznej kieszonce.

-Mogę cię o coś zapytać? - powiedziała dziewczyna po półgodzinnej ciszy.
-Pytaj o co chcesz - odpowiedziałem.
-Dlaczego twoja mama zareagowała tak nerwowo?
-Jak by ci to powiedzieć... to dla niej bardzo drażliwy temat. Dosyć długo nie mogła pozbierać się po wyprowadzce Mike'a... wcześTatniej bardzo często wyjeżdżał w trasy, studio było jego drugim domem. Teraz powoli dochodzi do niej, że za rok będę miał osiemnastkę, pewnie za niedługo się wyprowadzę... a tata wspominał coś o zmianie domu, bo ten będzie za duży jak na ich dwójkę, ale ja im na to nie pozwolę, tam jest całe moje dzieciństwo. Jeszcze te częste kłótnie... boję się...
-Czego się boisz? - mówiła spokojnie tonem pełnym zrozumienia.
-Boję się... Boję się tego, że oni się rozwiodą - wydusiłem z siebie.
-Ej, nawet tak nie myśl! Będzie dobrze, zobaczysz - mówiła radośnie.
Gdy patrzyłem na nią widziałem jeszcze dziecko. Jej beztroskie podejście do życia... Zazwyczaj potrafiła zapanować nad sytuacją, jednak gdy jej się to nie udawało, widać było jej wielką, jak na czternastolatkę, dojrzałość.
-Jakie masz marzenia? - zapytała nagle.
-Marzenia... - zamyśliłem się - do szczęścia potrzebna mi jest tylko rodzina. Patrząc na mojego brata : jest sławny, tysiące dziewczyn szaleje na jego widok, ma talent, ale przez tyle lat był sam... Gdyby nie Charlie, przychodziłby do swojego domu i kładłby się spać w wielkim łóżku bez nikogo u boku. A drugim marzeniem jest pomoc innym. Tyle osób tego potrzebuje.
W odpowiedzi pokiwała głową. Zaczęła nad czymś intensywnie myśleć.
-A jacy oni są? - zadała kolejne pytanie.
-Chłopcy? Joe jak to Joe, lubi jeść, Mike kozaczy, Chester jest panem domu, Dave jest rudy, co nie oznacza, że fałszywy, Rob tylko udaje, że ich lubi, a Brad oddałby własną nerkę za kolejną parę skarpetek.
Moja odpowiedź wywołała u dziewczyny gromki śmiech.
-Idziemy na śniadanie do pizzerii, wpraszamy się do chłopców i Charlie czy głodujemy?
-Wpraszamy się, nie będziemy kasy wydawać - odpowiedziała z cwanym uśmiechem na twarzy.
-W takim razie za 3 minuty będziemy na miejscu - odpowiedziałem skręcając w boczną uliczkę.

Charlie

-Brad, nie denerwuj mnie. Odkąd wyszłam ze szpitala, non stop mnie unikasz. Co się dzieje?
-Nie wymyślaj, ja nikogo nie unikam - odpowiedział oschle.
-To dlaczego wtedy płakałeś? Zraniłam cię czymś? - zapytałam zrezygnowana.
-Może ja też mam uczucia? - powiedział cicho idąc w stronę domu.
-Hej, zachowuj się jak facet! Nie uciekaj, porozmawiaj ze mną w cztery oczy! - podniosłam ton.
Stanął w miejscu. Powoli odwrócił się, odgarnął loki z twarzy i powiedział coś, co zapamiętam do końca życia.
-Może po prostu cię kocham? Nie patrz tak na mnie. Nie spodziewałaś się, prawda? Kto by pomyślał... Taki Delson potrafi kochać!
-Zastanów się nad tym, co właśnie powiedziałeś! - krzyknęłam ze łzami w oczach.
Do szału doprowadzało mnie jego spojrzenie.
-Żydzi też mają prawo do normalnego życia, wiesz?
-Nigdy nie patrzyłam na ciebie pod kątem wiary. Nigdy - podkreśliłam.
Mierzyliśmy siebie nawzajem wzrokiem pełnym pogardy i... nienawiści? Do moich oczu napłynęły łzy. Starałam się to ukryć, lecz nie udało mi się to.
-Błagam cię, tylko nie płacz - usłyszałam jego głos.
-Nie uważasz, że to dla mnie trochę za dużo? Kiedyś mieszkałam w Domu Dziecka i marzyłam, że kiedyś pojadę na wasz koncert, zdobędę wasze autografy. Cały mój pokój był w plakatach i rysunkach. Na dzień dzisiejszy jestem córką wokalisty, mam jego nerkę, Mike Shinoda jest moim chłopakiem, a teraz kłócę się z najlepszym gitarzystą na całym świecie. Co mnie jeszcze czeka? - po wyrzuceniu z siebie tego wszystkiego rzuciłam się w bieg.
Jak zwykle w takich sytuacjach znalazłam się przed studiem.
-Cześć, macie jakieś próby? - zapytał zdziwiony ochroniarz, gdy znalazłam się w holu.
-Nie tym razem - odpowiedziałam biegnąc po schodach do pomieszczenia.
Gdy tylko się tam znalazłam, podbiegłam do szuflady z notatnikami. Chwyciłam jeden z nich i zaczęłam pisać to, co przyszło mi na myśl.



Let me apologize to begin with
Let me apologize for what I’m about to say
But trying to be genuine was harder than it seemed
And somehow I got caught up in between


Let me apologize to begin with

Let me apologize for what I’m about to say

But trying to be someone else was harder than it seemed
And somehow I got caught up in between



Between my pride and my promise

Between my lies and how the truth gets in the way

The things I want to say to you get lost before they come
The only thing that’s worse than one is none



Let me apologize to begin with

Let me apologize for what I’m about to say

But trying to regain your trust was harder than it seemed
And somehow I got caught up in between



Between my pride and my promise

Between my lies and how the truth gets in the way

The things I want to say to you get lost before they come
The only thing that’s worse than one is none
The only thing that’s worse than one is none



And I cannot explain to you

In anything I say or do or plan

Fear is not afraid of you
But guilt’s a language you can understand
I cannot explain to you in anything I say or do
But hope the actions speak the words they can



For my pride and my promise

For my lies and how the truth gets in the way

The things I want to say to you get lost before they come
The only thing that’s worse than one is




Pride and my promise

Between my lies and how the truth gets in the way

The things I want to say to you get lost before they come
The only thing that’s worse than one is none
The only thing that’s worse than one is none
The only thing that’s worse than one is none



Wyrwałam kartkę, na której pisałam i z prędkością światła wybiegłam ze studia. Przy wyjściu rzuciłam ''Cześć wszystkim'' i skierowałam się w stronę domu. Po 15 minutach ciągłego biegu zobaczyłam dom. Szybko otworzyłam drzwi i udałam się do salonu. Wszyscy byli zdziwieni ''wejściem smoka''.  Położyłam na stole swoje wypociny.
-Spike, ty to zaśpiewasz.
-Ja? Dobrze wiesz, że lepiej wychodzi mi rapowanie. Niech Chazz to zrobi.
-Nie, ty to zrobisz. To ma być spokojna piosenka, twój głos będzie idealny.
-Spróbuje, ale nie obiecuję, że się uda - powiedział powoli.
-Uda ci się skarbie, wierze w ciebie! 
Dopiero teraz rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na kanapie, oprócz chłopaka i ojca siedzieli Jason i Julie. Przeglądali coś w komórce dziewczyny. Po lewej stronie na fotelach miejsce zajmowali Joe i Dave, po prawej Brad i Rob. Tekst krążył po pomieszczeniu od osoby do osoby.

Godzinę później spacerowałam po mieście razem z Mike'm i Basterem. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Uwielbiałam to.
-Możesz mi wyjaśnić, co zaszło między tobą a BBB? 
-Nic takiego, zwykła sprzeczka. Pogadam z nim jeszcze raz, wszystko sobie wyjaśnimy, będzie dobrze.
-Wydaję mi się, że to coś poważniejszego, no ale skoro tak mówisz, to ci wierzę - powiedział przytulając mnie.
-Kotku, musimy pogadać...

/Dawno mnie tu nie było, prawda?
Miałam pełno nauki, szkoła jest bardzo wymagająca. Zapewne nie byłoby rozdziału jeszcze kilka dni, ale trochę się rozchorowałam, jadę na antybiotykach. Przepraszam, jeżeli są jakieś błędy, ale nie czuję się najlepiej.

Zarzucicie mi pewnie, że strasznie mieszam, w jednym rozdziale dwa wątki miłości. Muszę zacząć rozwiązywać wszystkie sprawy, ponieważ opowiadanie dochodzi do końca... Nie oznacza to jednak, że już w następnym rozdziale zobaczycie napis ''The end''. Przewiduje maksymalnie 10 rozdziałów.

Mam też pomysł na kolejne dwa opowiadania. Pierwsze z nich będzie przeszłością tego, co dzieje się teraz. Przyjrzymy się bliżej miłości Chestera i Claudii, zostanie rozwinięty wątek Lucy... Drugie będzie o tym, co działo się po zakończeniu tej fabuły. Późniejsze życie Mike'a i Charlie, związki innych bohaterów.
Mam nadzieję, że tak długą przerwą nie zniechęciłam do siebie czytelników.

Charlie.

5 komentarzy:

  1. Rozdział genialny,jak zawsze <3

    OdpowiedzUsuń
  2. w końcu ._.
    Oczywiście nie mam za zle tak długiego oczekiwania. Sama długo zostawiam ewentualnych czytelników z niczym xD no i znam taki blog, w którym autorka obiecała, że będzie częściej wstawisz rozdziały, a ostatni dala w sierpniu 2013 ;-; koniec offtopu, a o samym rozdziale: CUDO! Dobry jak zawsze, nie mam nic do zarzucenia. No może poza długością, bo jest taki jakiś krótki ._. Dobra, nie zanudzam, jak chcesz to wpadnij do mnie! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Za ile będzie nowy rozdział, bo doczekać się nie mogę? ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne *.*
    Twój blog przeczytałam w jeden dzień. Tak mnie wkręcił :) Życzę weny i zapraszam do mnie ;)
    http://linkinpark-i-marzenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. WYBACZ SPÓŹNIALSKIEJ KLAUDII
    Mam ferie no. ;-;
    Ale nie zabijaj, bo kto ci będzie komentował?
    A więc.. Rozdział taki.. Whow *0* Wybacz, nie myślę zbytnio i nie umiem napisać porządnego. komentarza. Brad... WIEDZIAŁAM, WIEDZIAŁAM, WIEDZIAŁAM, WIEDZIAŁAM! Jason i Julie? Hm.. Ciekawie, ciekawie.. Nie powiem. No co.. Ogólnie, bardzo się poprawiłaś od samego początku. Bardzo. A to, zę kończysz.. DLACZEGO MI (nam) TO ROBISZ?! OH GOD, WHY?! :_________________; No nic..
    Nie rozpaczajmy.
    Pozdrawiam cieplutko!
    Weny!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za pozostawienie komentarza, jest on moją wielką motywacją. Krytykę biorę sobie do serca i robię wszystko, by opowiadanie spełniało oczekiwania czytelników.
Charlie